Jazda po pijanemu, złamanie ograniczenia prędkości o 40 km/h godzinę i antysemickie wypowiedzi wygłaszane do policjantów, którzy go zatrzymali. Te wybryki, a zwłaszcza ostatnie zachowanie, mogą sporo kosztować słynnego reżysera i aktora Mela Gibsona.
Dziennik „The Los Angeles Times” uważa nawet, że Gibson może teraz zostać uznany w Hollywood za czarną owcę i nikt nie będzie chciał z nim współpracować. Ludzie z branży filmowej nie okażą mu bowiem litości za antysemickie wypowiedzi wygłaszane do policjantów. A Gibson miał powiedzieć: Żydzi są odpowiedzialni za wszystkie wojny na świecie.
Dodajmy, że aktor tuż po tym, jak opuścił areszt (trafił za kratki za jazdę po pijanemu; wyszedł za kaucją) przeprosił za swe zachowanie. Według organizacji żydowskich, to jednak za mało. Tym bardziej, że oskarżenia o antysemityzm pojawiały się wobec Gibsona już po premierze jego filmu „Pasja”.
Tym razem jednak sytuacja jest wyjątkowa, bo w związku z wojną w Libanie zarówno środowiska żydowskie, jak i antyizraelskie mocno się uaktywniły. Do tego dochodzi ostatnia strzelanina w Seattle, gdzie młody muzułmanin otworzył ogień w centrum żydowskim i oskarżył Żydów o wywoływanie wszystkich wojen na świecie.
I to jednak nie koniec oskarżeń. Podobno Gibson groził też policjantom i próbował uciekać. Jednak sprawę zatuszowano, bo wcześniej aktor wspierał inicjatywy miejscowego szeryfa.