Astronomowie zaobserwowali przelot komety w pobliżu Słońca. Ku ich zaskoczeniu kosmiczna bryła lodu nie uległa całkowitemu zniszczeniu - przetrwała ogniste spotkanie i kontynuuje podróż. Przypadki komet zderzających się ze Słońcem są stosunkowo częste, rzadko jednak astronomowie wiedzą o nich z tak dużym wyprzedzeniem, by je dokładnie obserwować.
Kometa została po raz pierwszy zaobserwowana przez astronoma amatora z Australii, Terry'ego Lovejoya 27 listopada. Obiekt, nazwany jego imieniem, miał w chwili odkrycia jądro o średnicy około 200 metrów. Kometa należy do tak zwanej grupy Kreutza, obejmującej prawdopodobne pozostałości po dużej komecie, która rozpadła się w pobliżu Słońca w XII wieku.
Natychmiast po ogłoszeniu tego odkrycia agencje kosmiczne NASA, ESA i JAXA skierowały w stronę Lovejoy aparaturę obserwacyjną swoich, badających Słońce, sond kosmicznych, w sumie aż 18 instrumentów. Ich zadaniem była obserwacja spektakularnego końca komety.
Lovejoy okazała się jednak twardsza, niż przypuszczano. Mimo, że w chwili największego zbliżenia znalazła się zaledwie 140 tysięcy kilometrów od powierzchni Słońca, nie uległa całkowitemu zniszczeniu. Jak donosi portal space.com, jej pojawienie się po drugiej stronie naszej gwiazdy zarejestrowała na video sonda Solar Dynamics Observatory (SDO).