Tygodnik "New Scientist" opublikował dziś na swej stronie internetowej fragmenty filmu, który ma świadczyć o postępach przygotowań do pierwszego w historii przeszczepu głowy. Pokazuje on szczury i psa, które po poważnym uszkodzeniu rdzenia kręgowego i poddaniu odpowiedniej terapii mają częściowo odzyskiwać władzę w łapach. Naukowcy z USA i Korei Południowej, pracujący pod kierunkiem włoskiego neurochirurga Sergio Canavaro zapowiadają, że przeszczep głowy powinien być możliwy już w przyszłym roku. Na łamach czasopisma "Surgical Neurology International" opublikowali właśnie trzy artykuły opisujące wyniki eksperymentów, które mają do tego doprowadzić.
Canavaro już w 2013 roku zaszokował świat twierdząc, że przygotowuje się do przeprowadzenia takiego zabiegu, potem ujawnił, że ma już pacjenta, który zdecydował, że się mu podda. Operacja ma być w praktyce nie tyle przeszczepem głowy, ile przeszczepem całego ciała w sytuacji, gdy pacjent cierpi na poważne uszkodzenie mięśni lub tkanki nerwowej lub jego organy zaatakowała choroba nowotworowa. Pierwszym pacjentem ma być rosyjski przedsiębiorca branży informatycznej, 31-letni Valery Spiridonov, od dzieciństwa cierpiący na nieuleczalny, genetyczny rdzeniowy zanik mięśni.
Canavero, współautor wszystkich trzech prac, twierdzi w nich, że podanie w miejsce przecięcia włókien nerwowych rdzenia kręgowego polimeru zwanego glikolem polietylenowym (PEG) pomaga w ponownym ich połączeniu i przewodzeniu impulsów elektrycznych. Współpracujący z nim naukowcy z Konkuk University w Seulu przecieli rdzeń kręgowy 16 myszy. Połowie z nich w miejsce rany podali PEG, połowie roztwór soli fizjologicznej. Po czterech tygodniach, pięć z ośmiu myszy z pierwszej grupy odzyskało pewne możliwości ruchu kończyn, w drugiej grupie, nie udało się to żadnej.
Grupa badaczy z Rice University w Houston w Teksasie zmodyfikowała stosowaną w terapii substancję, dodając do PEG przewodzące prąd nanowstążki grafenu, które mają pomóc w przywróceniu połączeń nerwowych. Koreańscy badacze wykorzystali ten materiał (nazwany Texas-PEG) i podali go pięciu szczurom, którym wcześniej uszkodzono rdzeń kręgowy. Po upływie doby obserwowano u nich szczątkowe przewodzenie impulsów elektrycznych. Efektu tego nie było u pięciu kontrolnych szczurów, którym po uszkodzeniu rdzenia podawano roztwór soli fizjologicznej. Autorzy pracy przyznają, że ich laboratorium zostało potem zalane i... cztery z pięciu szczurów leczonych substancją Texas-PEG utonęły. Jedyny pozostały przy życiu szczur miał w ciągu następnych dwóch tygodniu odzyskać władzę władzę w kończynach i nawet stawać na tylnych łapach.
Trzeci eksperyment przeprowadzono na psie, któremu przecięto ponad 90 procent rdzenia na odcinku szyjnym. W jego przypadku wykorzystano samo PEG. Dzień po zabiegu zwierzę było całkowicie sparaliżowane, po trzech dniach zauważono już jednak minimalne ruchy wszystkich czterech łap. Stopniowo pies zaczął poruszać się ciągnąc za sobą tylne łapy. Wreszcie w trzecim tygodniu po operacji poruszał się już w miarę normalnie.
"New Scientist" przyznaje, że kilkunastu naukowców, których proszono o komentarz do tych doniesień odmówiło wypowiedzi pod nazwiskiem. Ci, którzy się na nią zdecydowali wykazują daleko idący sceptycyzm. Te publikacje nie dają podstaw do tego, by podejmować podobne badania na ludziach - podkreśla Jerry Silver, neurolog z Case Western Reserve University w Ohio: Autorzy twierdzą, że przecięli 90 procent rdzenia w odcinku szyjnym, ale nie dokumentują tego w wystarczającym stopniu. Jego zdaniem praca powinna zawierać histologiczną analizę uszkodzonych tkanek, a badania powinny być prowadzone na znacznie większej liczbie zwierząt.
Szef koreańskiego zespołu, C.Yoon Kim twierdzi, że dotychczasowe eksperymenty miały tylko wstępnie potwierdzić, że metoda jest co do zasady skuteczna, histologiczne potwierdzenie uszkodzenia tkanek znajdzie się natomiast w kolejnej publikacji.
Cytowany przez "New Scientist" ekspert etyki medycznej, Arthur Caplan z New York University uważa, że rozwój tej procedury w najlepszym wypadku musi potrwać jeszcze kilka lat, co w praktyce oznacza, że próba faktycznego przeszczepu głowy nie może nastąpić wcześniej, niż za 7, czy 8 lat. Sam Canavero wciąż utrzymuje, że zabieg da się przeprowadzić do końca przyszłego roku pod warunkiem, że znajdzie się odpowiedni dawca. Gotowych do poddania się takiej operacji ma być już kilka osób, a władze jednego ze szpitali w Wietnamie miały zaoferować, że pionierski zabieg może odbyć się w ich placówce.