Lądownik Philae, który w listopadzie ubiegłego roku osiadł na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko, przez niespełna półtorej minuty przekazywał dane – poinformowała Europejska Agencja Kosmiczna. Wiadomo, że znajduje się w temperaturze minus 35 stopni Celsjusza.


Zobacz również:

Analiza wskazuje, że Philae budził się już wcześniej i wykonywał pomiary, ale nie był wtedy w stanie nawiązać łączności z Ziemią.

Lądownik odnalazł się kilka dni temu. Wiadomo, że po wykonaniu zaledwie części badań naukowych Philae zapadł w stan uśpienia, bo baterie słoneczne nie dostarczały mu odpowiedniej ilości energii

Już wtedy badacze Agencji mieli nadzieje, że po tym, jak kometa zbliży do Słońca, poziom oświetlenia pozwoli doładować baterie.

Lądowanie Philae w listopadzie ubiegłego roku nie przebiegło w do końca kontrolowany sposób - pojazd odbił się dwukrotnie, by w końcu wylądować na boku, w cieniu jakiegoś klifu. Ta lokalizacja sprawiła, że baterie słoneczne pojazdu nie otrzymywały odpowiedniej ilości światła i lądownik po wykonaniu tylko części badań zapadł w stan hibernacji.

Krążąca wciąż wokół jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko sonda Rosetta próbowała od tego czasu znaleźć Philae, wykorzystując do tego kamerę wysokiej rozdzielczości OSIRIS.

Zespół opracowujący obrazy kamery OSIRIS wytypował pięć możliwych miejsc lądowania na podstawie zdjęć wykonanych przez sondę Rosetta z wysokości 18 kilometrów. Pojedynczy piksel ma około 34 centymetrów, co oznacza, że cały pojazd zajmuje najwyżej parę pikseli. Teraz porównano lokalizację tych miejsc z wynikami radarowego eksperymentu CONSERT, który wykonano jeszcze zanim Philae zamilkł. Na podstawie tych danych wyznaczono elipsę o wymiarach 16 na 160 metrów, gdzie lądownik powinien się znajdować. Tylko jedno z pięciu wybranych miejsc znajduje się w pobliżu tej elipsy. Co więcej porównanie zdjęć tego miejsca wykonanych 22 października i w połowie grudnia pokazało, że w grudniu jest tam coś, czego nie było wcześniej.

(mpw)