Tydzień po publikacji pierwszych wyników badań na temat skutków terapii pacjentów z COVID-19 hydroksychlorochiną i azytromycyną, zespół prof. Didier Raoulta opublikował kolejne dane, oparte na większej liczbie przypadków. Autorzy pracy ogłoszonej bez recenzji na stronie internetowej mediterranee-infection.com wskazują na to, że badania prowadzone w grupie 80 chorych potwierdzają wcześniejsze, obiecujące doniesienia, dotyczące szybkiego spadku wiremii u poddanych terapii pacjentów zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2. Komentatorzy wciąż zwracają jednak uwagę na ograniczoną wiarygodność wyników, związaną z niewielką statystyką i brakiem grupy kontrolnej.
Badacze z Instytutu IHU-Méditerranée Infection w Marsylii opisują skutki terapii z pomocą popularnego leku przeciwmalarycznego, hudroksychlorochiny, pochodnej chlorochiny, a także antybiotyku, azytromycyny.
Twierdzą, że spośród poddanych terapii 80 osób cierpiących na COVID-19 tylko jedna osoba (86-letnia) zmarła i jedna (74-letnia) pozostaje na oddziale intensywnej terapii. U pozostałych pacjentów zauważono szybki spadek wiremii koronawirusa.
Wymazy z nosogardzieli nie wykazały obecności wirusa po 7 dniach u 83 proc. pacjentów i po 8 dniach u 93 proc. pacjentów. Zdaniem autorów oznacza to, że poddani terapii pacjenci mogą być szybciej wypisani z oddziałów zakaźnych. Francuscy naukowcy przekonują, że ta strategia pozwala ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się choroby i zmniejsza liczbę przypadków niewydolności oddechowej i nieodwracalnych komplikacji.
W eksperymencie uczestniczyło 80 pacjentów, nieco więcej mężczyzn niż kobiet, w wieku średnio 52 lat (od 18 do 88 lat), przyjętych na oddział zakaźny w dniach od 3 do 21 marca.
Blisko 58 proc. z nich miało przynajmniej jedną chorobę współistniejącą, najczęściej było to nadciśnienie, cukrzyca lub przewlekłe choroby układu oddechowego. Czas między pojawieniem się pierwszych objawów a hospitalizacją wynosił przeciętnie 5 dni, w skrajnym przypadku było to 17 dni.
Zaledwie u 15 proc. występowała gorączka. U niespełna 54 proc. pacjentów występowały objawy zakażenia dolnych dróg oddechowych,w tym zapalenie płuc lub oskrzeli, u ponad 41 proc. występowały zakażenia górnych dróg oddechowych, w tym nieżyt nosa, czy zapalenie gardła.
Potrzeba poszukiwań terapii, która z jednej strony pozwoli zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania zakażenia a z drugiej obniży częstość poważnych komplikacji nie ulega żadnych wątpliwości. Stąd naukowcy i lekarze zwracają się w stronę obecnych już na rynku leków, które mogłyby przydać się w walce z SARS-CoV-2. Nawet jeśli leki te nie mają bezpośrednio destrukcyjnego działania na samego koronawirusa, mogą utrudnić lub nawet uniemożliwić jego replikację, ewentualnie na tyle wzmocnić reakcję układu odpornościowego pacjenta, że sam sobie szybciej z infekcją poradzi.
Z drugiej strony pojawiają się apele, by nie iść na skróty i nie zakładać, że leki wskazane jako bezpieczne i skuteczne do terapii konkretnych chorób, są równie bezpieczne w przypadku innych.
Wcześniejsze chińskie badania i doniesienia grupy prof. Didier Raoulta zwróciły uwagę lekarzy i opinii publicznej właśnie na kombinację hydroksychlorochiny i azytromycyny. Dlatego badacze z Marsylii tak szybko publikują kolejne dane, tym razem już na grupie 80 pacjentów. Nie zmienia się jednak istotne ograniczenie tych badań, fakt, że z oczywistych względów nie było tam grupy kontrolnej, która nie otrzymywałaby tych leków i na tle której można by ocenić skuteczność terapii. Tak, jak to się normalnie robi. Do uwiarygodnienia tej metody potrzebne będą kolejne testy.