Zmniejszane co roku dotacje z budżetu państwa spowodowały, że sytuacja w parkach narodowych jest katastrofalna. Także w przyszłym roku - według projektu budżetu - parki dostaną mniej pieniędzy.
Szczęście mają te, w których rozwinięta jest turystyka. Tatrzański Park Narodowy, który co roku odwiedza kilka milionów ludzi, może utrzymywać się dzięki biletom wstępu na swój teren. W innych parkach nie ma pieniędzy nawet na mundury dla leśników.
Szlaki tatrzańskiego parku remontowane są za pieniądze, które płacimy, kupując bilet wstępu. Z tych pieniędzy chronione są również lasy i zwierzęta, kupowane są nawet mundury dla strażników parku czy pracowników leśnych.
To, co daje państwo ledwie wystarcza na pensje pracowników, a te i tak nie zmieniają się od wielu lat – mówi Marek Kot ze Związku Leśników Polskich Parków Narodowych. Ludzie, którzy tu pracują nie pójdą protestować przed Sejm, bo muszą pilnować parku. Jeżeli my pójdziemy protestować, co stanie się z tymi wszystkimi świstakami, kozicami i roślinami chronionymi.
Można powiedzieć wprost, że sytuacja finansowa parków narodowych staje się niemalże tragiczna, ponieważ około 75 procent wszystkich środków budżetowych pochłaniają płace- mówi Jan Wróbel z Ministerstwa Środowiska.
Gdyby nie determinacja pracujących w parkach ludzi, którzy pozyskują sprzęt z różnych instytucji, nie byłoby nawet na czym pracować. W Narwiańskim Parku Narodowym, gdzie rzeka Narew rozlewa się na setki wąskich kanałów, parkowa straż musi poruszać się łodziami. Ale nie jest to takie proste. Brakuje pieniędzy na paliwo, więc łodzie stoją. Posłuchaj relacji reportera RMF Piotra Sadzińskiego:
Doszło do tego, że dyrektorzy parków muszą modlić się o jakąś katastrofalną wichurę, która powali tysiące drzew i na ich sprzedaży będą mogli wreszcie zarobić. Ale czy na tym ma polegać ochrona polskich parków narodowych...
W lepszej sytuacji są amerykańskie parki narodowe, choć i tam podstawowym źródłem finansowania pozostaje budżet państwowy. Zarabiają także i to nie małe sumy na biletach wstępu – zwykle kosztujących 10 dolarów od samochodu, wyrębie drewna czy sprzedaży pamiątek.
Ilość pieniędzy, płynących z budżetu jest podobnie jak i u nas przedmiotem sporów. Administracja twierdzi, że w tym roku dotacje w sumie wzrosły. Obrońcy środowiska zwracają jednak uwagę, że te dodatkowe pieniądze idą zwykle na ochronę niektórych parków, na przykład Statuy Wolności czy pomników w centrum Waszyngtonu przed terroryzmem.
Z powodu dodatków dla nielicznych, ¾ parków dostaje mniejsze dotacje. Trzeba jednak przyznać, że amerykańskie parki narodowe są w świetnej kondycji. To olbrzymie tereny z dobrze utrzymaną siecią dróg, parkingów i schronisk. Sondaże, wśród turystów odwiedzających amerykańskie parki, wskazują, że aż 96 procent jest z nich zadowolonych.
Dyrektorzy francuskich parków także narzekają na zbyt skąpe budżety, ale tam nawet sponsorzy prywatni są zakazani - rząd nie chce, żeby robili sobie "ekologiczną reklamę" tanim kosztem.
Francuski park narodowy Des Ecrins nie może być więc sponsorowany przez prywatne firmy. Nigdy nie pomagają nam prywatni sponsorzy. Prawie cały budżet pochodzi z kasy państwa. Wszyscy pracownicy są urzędnikami państwowymi. Czasami - przy okazji specjalnych przedsięwzięć - pomagają nam władze regionalne i departamentalne. Taka jest polityka w tej dziedzinie - tłumaczy rzeczniczka parku - Clair Gondre.
Francuski park ma jednak pewnie własne dochody np. sprzedaż broszur i pamiątek: Sprzedajemy przede wszystkim nasze własne publikacje książkowe, ale głównie po to, żeby uwrażliwić publiczność na ochronę środowiska. Wszystkie dochody inwestujemy w kolejne publikacje.