20 dzieci z autyzmem jest leczonych komórkami macierzystymi. Rodzice mówią, że napady agresji są mniejsze. Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Lublinie studzą na razie emocje, ale też liczą na efekty: podają dzieciom komórki mezenchymalne. "Na razie mamy duże nadzieje w związku z tą metodą" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Katarzyna Drabko z Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcego Szpitala Uniwersyteckiego w Lublinie.

Krzysztof Kot: Autyzm- to choroba układu nerwowego. Odwracalna?

Katarzyna Drabko: Mechanizm działania komórek mezenchymalnych nie jest jeszcze do końca poznany. One z jednej strony same mogą brać udział w odbudowie jakiegoś narządu, ale również poprzez wydzielanie pewnych substancji, które mogą miejscowo stymulować własne komórki organizmu do tego, żeby się regenerowały. My liczymy zarówno na pierwszy jak i na drugi mechanizm: w leczeniu różnych chorób, w tym chorób układu nerwowego. 

Połączeń w mózgu, czy różnych połączeń nerwowych nie da się pozszywać, czy tez połatać?

Komórka nerwowa, rzeczywiście ma bardzo ograniczone zdolności do odnowy, natomiast nie jest powiedziane, że tych zdolności nie ma w ogóle. Być może będzie to kolejna bariera medycyny, która będzie mogła być kiedyś przełamana. Czy tą metodą? To trudno powiedzieć, ale na pewno trzeba na nowe możliwości się otwierać.

Są nadzieje. Realne do spełnienia?

Zawsze lekarz jeśli podejmuje jakieś działania liczy na dobre efekty, więc my też liczymy na to, że te efekty się pojawią . Co jest dla nas też bardzo ważne, że nie obserwujemy jak do tej pory żadnych działań niepożądanych tej metody. W związku z tym jesteśmy coraz bardziej pewni, że jest to metoda bezpieczna. To możemy powiedzieć już na tym etapie, natomiast, czy ta metoda będzie efektywna na to trzeba jeszcze poczekać. Jeżeli chodzi o efekty działania w medycynie regeneracyjnej ważna też jest kwestia czasu. O ile w przypadku przeszczepów szpiku, ten efekt pojawia się po kilku tygodniach, o tyle w przypadku medycyny regeneracyjnej raczej liczymy na efekt bardziej długofalowy. Po miesiącach, a nawet po roku, czy półtora roku.

Czyli, to na razie jest taki umiarkowany optymizm?

Myślę, że na razie jest to nadzieja. Rodzice dzieci, którym podaliśmy kilka dawek komórek mezenchymalnych mówią, że są efekty. Napady agresji są rzadsze, ale to są na razie obserwacje i odczucia. Może mieć to również związek z rehabilitacją i innym leczeniem prowadzonym równolegle. O pewności będzie można mówić, gdy zostaną przeprowadzone badania kliniczne na szeroką skalę.