Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez sławnych francuskich kardiologów w Tuluzie. Rezultaty wskazują, że mężczyźni w wieku od 25 do 54 lat mają najwięcej zawałów serca nie w czasie pracowitego tygodnia, lecz podczas wolnych od pracy weekendów.

Niestety nie wiadomo jeszcze precyzyjnie dlaczego weekendy są szczególnie niebezpieczne dla sercowców, ale zarówno kardiolodzy jak i specjaliści od psychologii mają już na ten temat kilka wstępnych teorii. Po pierwsze jeśli ktoś dużo pracuje w ciągu tygodnia, to później po prostu nie wie jak najlepiej wykorzystać dwa dni cennego, wolnego czasu i zaczyna się z tego powodu denerwować. Jak weźmie się za zbyt intensywne uprawianie sportu w celu pozbycia się stresu to też w przypadku ludzi przemęczonych nie zawsze jest to dla zdrowia korzystne. Jeśli jeszcze po drodze zacznie się kłócić z żoną, albo ucinać sobie stresujące, potajemne romanse z kochankami to pompa ssąco-tłocząca zwana sercem, która chciała mieć wreszcie trochę luzu może po prostu nagle się zbuntować. Do tego już w niedzielę przeciętny Francuz wpada w depresję, bo zdaje sobie nagle sprawę, że weekend nagle zaczyna się kończyć. Wielu francuskich kardiologów twierdzi, że dobrym sposobem wczesnego zapobiegania zawałom jest regularne picie lampki czerwonego wina do obiadu. Zbawienne działanie tego trunku nazwane zostało z resztą przez specjalistów francuskim paradoksem.

18:20