Było tragicznie, a może być równie groźnie. Burze, gradobicia i wichury, które wczoraj przetoczyły się nad krajem - dziś też dadzą o sobie znać. Tak przynajmniej twierdzą meteorolodzy. We wczorajszych nawałnicach zginęło pięć osób, a szesnaście zostało rannych.
Naukowcy radzą: jeśli już przyjdzie nam przeczekać deszcz i grzmoty poza domem, nie wolno nam chronić się pod drzewami, ani pływać po rzekach czy jeziorach. Nie powinniśmy też zostawiać samochodów pod drzewami. Jeśli nie chcemy zobaczyć potem wraku naszego auta przygniecionego konarami. Podczas silnych podmuchów wiatru trzeba pozamykać okna w mieszkaniu - a podczas naprawdę silnych wyładowań - odłączyć od prądu wszystkie sprzęty elektryczne. To być może banalne uwagi, ale warto o tym pamiętać.
Dla przestrogi przypomnijmy jak tragiczny jest bilans wczorajszych nawałnic w całym kraju. Pięć osób zginęło, a 16 zostało rannych. W całej Polsce strażacy interweniowali blisko półtora tysiąca razy. Usuwali z dróg powalone wichurą drzewa, wypompowywali wodę z piwnic. Silne wiatry pozrywały też linie energetyczne i telefoniczne. Huragany i obfite deszcze najbardziej dały się we znaki mieszkańcom województw: kujawsko-pomorskiego, łódzkiego, śląskiego, świętokrzyskiego i pomorskiego. W tych regionach na metr kwadratowy spadło od kilkunastu do kilkudziesięciu litrów deszczu na metr kwadratowy. Kataklizm już wyrządził straty sięgające dziesiątek milionów złotych.
foto RMF
12:20