Ogień z płonącego buszu dotarł już do przedmieść stolicy Australii Canberry, gdzie spłonęło blisko sto domów. Tysiące mieszkańców zostało ewakuowanych. Jedna osoba zginęła, a kilkadziesiąt trafiło do szpitali z powodu zatrucia dymem bądź poparzeń.

Akcję ratowniczą utrudnia silny wiatr i bardzo wysoka temperatura - około 38 stopni Celsjusza. W Canberze wprowadzono alarm przeciwpożarowy.

Ludzie robią, co mogą by uratować swój dobytek. Jak widzicie nie możemy podejść bliżej, żeby zobaczyć, co się dzieje. Widok jest przerażający: wszystko wymknęło się spod kontroli - mówił jeden z mieszkańców australijskiej stolicy.

Jak oceniają przedstawiciele władz zagrożenie spowodowane wielkimi pożarami buszów jest największe od 50 lat.

Zobacz również:

Rys. RMF

20:55