Światowy rekordzista w płaceniu kar za zanieczyszczanie środowiska amerykański koncern Smith-Field właściciel warszawskiego Animeksu zamierza ulokować na Mazurach 5 olbrzymich ferm trzody chlewnej. Hodowle te - zdaniem ekologów - wcale nie są naturalne i przyjazne środowisku, wręcz przeciwnie poważnie zagrażają otoczeniu.

W okolicach Gołdapi, miejscowości, która dwa lata temu otrzymała status uzdrowiska, działa już kilka ferm Animeksu. Mieszkańcy skarżą się, że odór jest nie do wytrzymania. Nos może urwać. Nawet w samochodzie czuć, gdy się jedzie - komentują. Smród jest tak uciążliwy, że - jak twierdzą - w nocy nie można spać. Jak nie z tej obory, to z tamtej. A my mieszkamy pośrodku. Tu nie można oddychać.

Wizją kolejnych 5 chlewni i ok. 120 tys. świń przerażony jest właściciel gołdapskiego uzdrowiska Ryszard Tymofijewicz. Tu powietrze jest najczystsze w Polsce, a pewnie i w Europie niewiele jest takich miejsc. Jako potwierdzenie swoich słów przytacza anegdotę o badaniach sanepidu z 1995 roku. W pewnym momencie pracownicy stacji pomyśleli, że mają popsute urządzenie, gdyż nie rejestrowało żadnych zanieczyszczeń.

Właściciel sanatorium obawia się, że znana na świecie z zanieczyszczania środowiska firma nie tylko zmąci tamtejsze powietrze, ale pozbawi ludzi pracy. Kontraktu nie podpisze sanatorium, które będzie miało zanieczyszczone środowisko. Trzeba będzie zwolnić ponad 100 osób, nie mówiąc, że prawie drugie tyle nie będzie miało wpływów, bo nic tu nie będzie funkcjonować - mówi Tymofijewicz.

Jak na ostre sprzeciwy mieszkańców Gołdapi, właścicieli ośrodków agroturystycznych, ekologów i tamtejszych władz reaguje Animex, nie wiadomo. Reporterowi RMF nie udało się skontaktować z głównym prezesem firmy.

Jak się okazuje, nie tylko na Mazurach Animeks próbuje otworzyć swoje chlewnie.

Foto: Archiwum RMF

17:35