Kończy się najsłynniejszy serial kinowy ostatnich dziesięciu lat. Ostatnią część książki "Harry Potter i Insygnia Śmierci" sfilmowano w dwóch odcinkach. Dziś ta druga trafia do polskich kin.
Można w niej zobaczyć pojedynek wszech czasów. Harry Potter staje naprzeciw swego zaciekłego wroga - Lorda Tego, Którego Imienia nie wolno wymawiać albo Sami Wiece Kogo. Pierwsze pokazy filmu odbyły się u nas tuż po północy, są tacy, którzy wrócili na salę kinową.
Smutno, że to już koniec, dorastałyśmy z tą książką. Jestem cała zapłakana. Dziś oficjalnie kończy się moje dzieciństwo- mówili widzowie, którzy wyszli z jednego z krakowskich kin.
Harry Potter wraca też na DVD w nowych wydaniach - to dla tych, którzy chcieliby przypomnieć sobie poprzednie części.
Film stał się jednym z największych fenomenów w dziejach popkultury. Przepisem na sukces są odpowiednie składniki i dobre proporcje. Trochę baśni, nieco psychologii, opowieści o dojrzewaniu, do tego szczypta sensacji, dreszczowca, humoru i duża porcja magii.
Poza tym młodzi ludzie łatwo utożsamiali się z bohaterem, który miał wyjątkowo smutne dzieciństwo, nie miał przyjaciół, był odpychany. A potem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, spełniło się tkwiące w każdym człowieku pragnienie bycia kimś niezwykłym.
Każdy znalazł coś dla siebie. Chłopcy chcieli być czarodziejami jak Harry, a dziewczynki - Hermioną. Dla kontrastu są jeszcze mugole, czyli ci, którzy nie mają magicznej mocy. Zupełnie jak pozbawieni fantazji dorośli.
Tolkien mawiał, że "Przeznaczeniem dziecka jest dorosnąć, a nie przemienić się w Piotrusia Pana". Więc Harry Potter dorósł. A razem z nim dorośli jego czytelnicy i widzowie.