Jerzy Stuhr zakończył w Rzymie pracę nad filmem "Habemus papam" Nanniego Morettiego. W filmie znanego włoskiego reżysera, zdobywcy Złotej Palmy w Cannes, polski aktor gra rzecznika pogrążonego w depresji papieża. Obraz będzie miał premierę w przyszłym roku.
Najnowszy film Morettiego już teraz zapowiadany jest jako jedno z największych wydarzeń we włoskiej kinematografii ostatnich lat, także ze względu na delikatną tematykę, którą porusza. To opowieść o nowo wybranym papieżu (w tej roli Michel Piccoli), który będąc w stanie depresji zdaje sobie sprawę z tego, że nie podoła odpowiedzialności, jaka na niego spadła po decyzji konklawe. Dlatego do Watykanu kardynałowie wzywają psychiatrę, by pomógł papieżowi. Gra go Nanni Moretti.
Nieoficjalnie wiadomo, że rola Jerzego Stuhra jest jedną z kluczowych w tej wielkiej filmowej produkcji, przygotowywanej z niespotykanym wręcz rozmachem. Polak-rzecznik papieża, którego gra Stuhr, nazywa się Marcin Rajski. Polski aktor sam wymyślił to imię i nazwisko.
Zdjęcia do filmu zakończą się w Rzymie na początku czerwca. Montaż ogromnych ilości materiału może potrwać około pół roku.