"Jest mi pan dłużny trzy noce" - powiedział do Spasowskiego prezydent Ronald Regan podczas spotkania w Białym Domu w 1987 roku i dodał: "Bo tyle bez przerwy czytałem pana książkę i nie mogłem jej odłożyć, dopóki nie skończyłem". Wspomnienia Romualda Spasowskiego, o których tak właśnie wyraził się amerykański prezydent, w końcu doczekały się polskiego przekładu i są już w księgarniach pod tytułem "Spowiedź ambasadora".
Romuald Spasowski, ambasador PRL w Stanach Zjednoczonych, został skazany zaocznie na karę śmierci 5 października 1982 roku - niemal równo 40 lat temu. Wyrok wydała Izba Wojskowa Sądu Najwyższego, ale czemu ambasador ze "swojego" nagle stał się wrogiem polskiej władzy ludowej?
Na to i kilka innych pytań odpowiedział w Radiu RMF24, autor opracowania "Spowiedzi ambasadora", były polski konsul w Los Angeles, Mariusz Brymora.
Po wprowadzeniu stanu wojennego Spasowski poprosił o azyl polityczny w USA. Była to bezpośrednia reakcja na wydarzenia w Polsce, ale według Brymory "to miało również swoje głębsze podłoże". Była to kulminacja długiego procesu, nazwijmy go, rozczarowania Spasowskiego komunistycznym światem PRL-u i tym jak rzeczywistość w Polsce wyglądała wobec tego co wcześniej wpajał mu ojciec na temat komunizmu - wyjaśniał Brymora.
Żeby lepiej zrozumieć podjętą przez Spasowskiego decyzję, należy przypomnieć, jak rzeczywiście został wychowany młody "Romek". Jego ojciec, Władysław Spasowski był czołowym intelektualistą komunistycznym i filozofem przedwojennej Polski. Była to niezwykle znana postać w świecie komunistów i w świecie naukowców. I to on wpoił Romkowi, bo tak nazywano w domu Romualda, tę przepiękną świetlaną wizję komunizmu. Myślę, że można powiedzieć, iż przywiązanie młodego Spasowskiego do komunizmu wynikało przede wszystkim z jego lojalności wobec ojca, któremu w pewnym momencie przysiągł, że będzie kroczył drogą, którą mu ojciec wskazał. A potem okazało się, że ta droga jest pełna rozczarowań - tłumaczył Brymora.
Autor opracowania zaznaczał, że Spasowski "pozostaje do dzisiaj najwyższym rangą przedstawicielem władzy komunistycznej, który kiedykolwiek poprosił o azyl na Zachodzie i któremu ten azyl został udzielony".
Mariusz Brymora z własnego doświadczenia może powiedzieć jak decyzja Spasowkiego odbiła się na środowiskach opozycyjnych. Ogólnopolskie strajki studentów zostały zakończone "dosłownie 12 godzin przed wprowadzeniem stanu wojennego".
Chcieliśmy je wznowić, ale okazało się, że władze komunistyczne zamknęły czasowo uczelnie i wysłały do domu wszystkich studentów. Wtedy właśnie po raz pierwszy usłyszałem o Spasowskim. Słuchając Głosu Ameryki, dowiedziałem się, że oto dwóch polskich ambasadorów - Spasowski w Waszyngtonie i Rurarz w Tokio - wypowiedziało posłuszeństwo władzy komunistycznej, prosząc o azyl. I muszę powiedzieć, że w moich kręgach, w kręgach Niezależnego Zrzeszenia Studentów, było to wówczas postrzegane jako postępek bohaterski, jako postępek, który dawał nam wsparcie w tym o co wtedy walczyliśmy - opowiadał Brymora.
Dla władz komunistycznych oczywiście była to zdrada, a Spasowski został wkrótce skazany zaocznie na karę śmierci. Odebrano mu cały dobytek w Polsce, a w końcu odebrano mu także obywatelstwo polskie. Później po kilku latach został zrehabilitowany i obywatelstwo zostało mu zwrócone przez prezydenta Lecha Wałęsę - mówił dalej Brymora. Jednak w 1981 r., 1982 r. był przedstawiany jako zdrajca, "który za kilka amerykańskich srebrników sprzedał siebie i sprzedał władzę komunistyczną". Ze względu na jego przeszłość, gdzie zarówno jego ojciec jak i 19-letni syn popełnili samobójstwo, przedstawiano Spasowskiego w reżimowych mediach jako "niezrównoważonego psychicznie, który był złym ambasadorem, złym pracownikiem".
Prezydent Ronald Reagan, który rozpoczynał wtedy swoją kadencję w administracji, obdarzył zaufaniem, jakby nie patrzeć, komunistę. Autor opracowania pamiętnika Spasowskiego przypomina jak pozytywne uczucia towarzyszyły Reaganowi wobec Polski: Wszystkie kwestie sankcyjne wobec ówczesnego reżimu zawdzięczamy administracji Reagana. Dużą część bezpośredniej pomocy humanitarnej dla Polski i Polaków także zawdzięczamy jego agencjom i jego administracji - zaznacza.
Reagan i Spasowski spotkali się osobiście w Białym Domu, dwa dni po wystąpieniu ambasadora z prośbą o azyl. Było to spotkanie i rozmowa, która na obydwu stronach zrobiła bardzo duże wrażenie. Panowie w pewnym sensie się zaprzyjaźnili. Długo potem utrzymywali kontakt ze sobą, przynajmniej listowny. Przy różnych okazjach Spasowski jeszcze kilkakrotnie wizytował u prezydenta w Stanach - opowiadał Brymora.
Oczywiście renegat PRL-u musiał się ukrywać, "był pod opieką FBI, mieszkał przez kilka lat w ukryciu". Nawet na spotkania z amerykańskimi znajomymi obydwoje z Wandą, czyli z jego żoną, przychodzili w przebraniach. (...) Spasowski dostawał pogróżki dotyczące jego rodziny. W Polsce podjęto akcję przez służby specjalne stacjonujące w Stanach Zjednoczonych, aby zdyskredytować samego Spasowskiego - mówi Brymora. Robiono też wszystko, żeby Polacy nie dowiedzieli się o jego książce, którą wydał 5 lat po ucieczce, w 1986.
Na podsumowanie tej barwnej postaci Mariusz Brymora przywołał kilka wydarzeń z jego życia. Spasowski oglądał motocyklowe parady prezydenta Perona, był zastępcą ambasadora w Londynie i uczestniczył w koronacji Elżbiety II, słuchał w brytyjskim parlamencie przemówień Churchilla, (...) a w Gabinecie Owalnym Białego Domu rozmawiał z czterema amerykańskimi prezydentami - podkreślił.
We wstępie do książki "Spowiedź ambasadora" pojawia się pytanie do czytelnika: "Czy możemy jednoznacznie powiedzieć, czy Romuald Spasowski był prawdziwie nawróconym komunistą, czy łajdakiem i cwaniakiem? Czy jego decyzja była odważną ucieczką, czy dezercją?"
Mariusz Brymora zaznaczył: Nie chciałbym, żeby z naszej rozmowy wynikło, że Spasowski jednoznacznie był bohaterem. Czytelnik po przeczytaniu książki ma sam zdecydować, sam sobie odpowiedzieć. Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie - mówi autor opracowania. Była to postać nietuzinkowa, postać, o której warto opowiedzieć dzisiejszemu społeczeństwu - podsumował.
Opracowanie: Rafał Szarek