Na platformie Netlix debiutuje dziś pierwsza polska produkcja - serial "1983". Za reżyserię odpowiadają Agnieszka Holland, Katarzyna Adamik, Agnieszka Smoczyńska i Olga Chajdas. W obsadzie są m.in. Maciej Musiał, Robert Więckiewicz, Zofia Wichłacz, i Edyta Olszówka.

Na platformie Netlix debiutuje dziś pierwsza polska produkcja - serial "1983". Za reżyserię odpowiadają Agnieszka Holland, Katarzyna Adamik, Agnieszka Smoczyńska i Olga Chajdas. W obsadzie są m.in. Maciej Musiał, Robert Więckiewicz, Zofia Wichłacz, i Edyta Olszówka.
Agnieszka Holland - jedna z reżyserek serialu "1983" /PABLO MARTIN /PAP/EFE

Akcja serialu "1983" rozgrywa się w 2003 r., 20 lat po ataku terrorystycznym, który zniweczył nadzieje na rozwiązanie Układu Warszawskiego. Oficer śledczy (w tej roli Robert Więckiewicz) oraz student prawa (Maciej Musiał) wpadają na trop intrygi, która sprawiła, że utrzymała się żelazna kurtyna i Polska pozostaje państwem policyjnym. Stojący na czele państwa komunistyczny reżim wdraża tajny plan, który ma zmienić życie obywateli Polski. Spisek, odkryty przez bohaterów, może rozpętać rewolucję. Rządzący za wszelką cenę pragną utrzymać swój plan w tajemnicy.

Pomysłodawcą i autorem scenariusza serialu "1983" jest Joshua Long. Zdjęcia realizowano m.in. w Warszawie, Lublinie i Wrocławiu. W obsadzie są m.in. Robert Więckiewicz, Maciej Musiał, Andrzej Chyra, Zofia Wichłacz, Mirosław Zbrojewicz, Edyta Olszówka, Ewa Błaszczyk, Mateusz Kościukiewicz i Wojciech Kalarus.

Holland: Twórcy mogą być dziś dumni, bo wyczuli coś, czego nikt nie widział


Dla mnie jako reżyserki to zawsze fascynująca przygoda intelektualna wyobrazić sobie, co by było gdyby... Twórcy wcześniej niż politycy i analitycy współczesności zdali sobie sprawę z procesów, które do niedawna toczyły się podskórnie w różnych krajach, a teraz wychodzą na wierzch za sprawą populistycznych ruchów i przywódców, mówiących pozornej przecież o opozycji bezpieczeństwa i wolności. Te kwestie były wcześniej obecne w dystopijnych książkach, filmach i serialach - tłumaczy w rozmowie z PAP jedna z reżyserek serialu, Agnieszka Holland. Wydaje mi się, że twórcy mogą być dziś dumni, bo wyczuli coś, czego nikt nie widział. Natomiast z drugiej strony muszą sobie zdawać sprawę ze spoczywającej na nich odpowiedzialności. Czy pokazując świat, który jest możliwy, ale zaprzecza uporządkowanej demokracji, nie pomagamy w uruchomieniu demonów? To ciekawe pytanie - przyznaje. 


Agnieszka Holland przyznaje, że konwencję serialu "1983" trudno zamknąć w kilku słowach. Można powiedzieć, że jest to dystopijny thriller albo historia alternatywna z elementami szpiegowskiej intrygi. We wszystkich serialach jest trochę miłości i psychologii, ale tutaj istotna jest również intryga polityczna, która z kolejnymi odcinkami nabiera rozpędu, staje się bardziej międzynarodowa i mocno zaskakuje - wylicza reżyserka. W "1983" pytamy o to, co jest ważniejsze - wolność czy bezpieczeństwo i czy na pewno muszą one być w konflikcie. Nie wszystko wyjaśniamy do końca. Wiele kwestii pozostaje niedopowiedzianych, bo liczymy, że serial będzie miał drugi sezon - dodaje. 

Do kogo skierowany jest serial "1983"? Jest adresowany zarówno do osób, które znają czasy komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej i pamiętają upadek Muru Berlińskiego, jak również do młodych ludzi, którzy są ciekawi, co mogłoby się stać, gdyby mur nie runął, w Polsce nadal panował system narodowo-socjalistyczny i gdyby w tej rzeczywistości narodziła się rebelia - tłumaczy w rozmowie z PAP jedna z reżyserek serialu, Agnieszka Smoczyńska. Scenarzysta Joshua Long razem z Maćkiem Musiałem wpadli na pomysł, by akcja rozgrywała się 20 lat po zamachu terrorystycznym, który spowodował, że w Polsce nie upadł komunizm. Dzięki współpracy z Wietnamem kraj bogaci się, staje się potęgą ekonomiczną. Wiernie odtwarzana rzeczywistość nie była żadnym punktem wyjścia dla twórców - opowiada. Dołączyłam do zespołu w momencie, gdy scenariusze były już skończone. Świat stworzony. Główne postaci obsadzone. Mogłam uczestniczyć w pracy zespołowej. Ten serial wydał mi się fantastyczną możliwością wypowiedzi, bo inscenizacja była iście filmowa. Cały świat został wymyślony w najmniejszych detalach. Wejście w niego było nie lada wyzwaniem, bo z trzema pozostałymi reżyserkami musiałyśmy się wymieniać na planie - relacjonuje Smoczyńska. 


Olszańska: Nie ma bohaterów jednoznacznie dobrych i złych

Michalina Olszańska, która w serialu "1983" wciela się w pierwszoplanową postać Effy, podkreśliła, że jest to "postać nieoczywista". Nie wiemy dokładnie, kim jest. Wiadomo natomiast, że należy do ruchu oporu. Porusza się po mieście głównie nocą i zaciekle walczy o sprawę. Z przyczyn prywatnych jest bardzo zaangażowana w działalność konspiracyjną. Tak naprawdę postanowiła poświęcić temu życie. Później okazuje się, że musi na nowo zdefiniować samą siebie i to, co jest dla niej najważniejsze. Granie takiej postaci nie jest najłatwiejsze, bo bardzo łatwo ją przerysować. Żeby tego uniknąć, musiałam trzymać na wodzy swe emocje. Wymagało to ode mnie dużej koncentracji - przyznaje w rozmowie z PAP.

Według Michaliny Olszańskiej niej, siła scenariusza Longa tkwi w tym, że nie "nie ma bohaterów jednoznacznie dobrych i złych". Każda postać wierzy w coś innego i każda ma do tego prawo. Widzowie nie są zmuszani przez twórców do podążania jedną ścieżką. Nie wiedzą, co jest dobre, a co złe. To się może im wydawać na pierwszy rzut oka, ale faktycznie tak nie jest, bo każdy z bohaterów ma swoją prawdę i odmienne motywy. To jest świetne. Bardzo trudno osiągnąć taki efekt - podkreśla aktorka. 

(mn)