W wieku 89 lat zmarła znakomita polska aktorka filmowa i teatralna Jadwiga Barańska. Największą sławę przyniosła jej kreacja Barbary Niechcic w filmie "Noce i dnie".

O śmierci Jadwigi Barańskiej poinformował jej mąż, reżyser i aktor Jerzy Antczak.

"Kochani, przed trzema godzinami Jadzia odeszła..." - napisał w piątek nad ranem w mediach społecznościowych Antczak.

Jadwiga Barańska w 1958 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Łodzi. Karierę aktorską rozpoczęła na deskach Teatru Klasycznego (1959-1966). Następnie grała w Teatrze Polskim w Warszawie (do 1972 r.). 

Niezwykłą popularność przyniosły jej role filmowe w produkcjach męża, Jerzego Antczaka.

Największą sławę dała aktorce rola Barbary Niechcic w adaptacji powieści "Noce i dnie" Marii Dąbrowskiej, a także główna rola w filmie "Hrabina Cosel". 

Jadwiga Barańska była także aktorką Teatru Telewizji.

Za swoją działalność została uhonorowana m.in. Złotym Krzyżem Zasługi oraz Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".

W jednym z wywiadów Barańska tak mówiła o swojej drodze do aktorstwa: "Myślę, że miłość do teatru odziedziczyłam w spadku po mamie. Nie było premiery, którą mamusia by sobie odpuściła. Na niektóre spektakle chodziła po kilka razy. Wszystkie oszczędności, jakie miała, wydawała na teatr. Kiedy zakomunikowałam w domu: 'Mamusiu, ja chcę być aktorką', nie było zaskoczenia. Usłyszałam: 'Dziecko, jeżeli tobie się wydaje, że będziesz szczęśliwa, to bardzo proszę'".

Karol Strasburger: Uśmiechnięta twarz Jadzi zostanie w mojej pamięci na zawsze

Z filmu "Noce i dnie" pochodzi jedna najsłynniejszych scen polskiego kina czyli nenufary, które przyniósł filmowej Barbarze Józef Toliboski, pierwsza miłość bohaterki, grany przez Karola Strasburgera.

Uśmiechnięta twarz Basi, właściwie Jadzi, której składałem u stóp nenufary zostanie w mojej pamięci na zawsze. Wielka tragedia i smutek, że już jej nie ma wśród nas, ale wspomnienia pozostaną na zawsze - powiedział w przesłanym PAP nagraniu Karol Strasburger.

Tak naprawdę największe wsparcie potrzebne jest teraz Jurkowi, bo żyli ze sobą blisko i bardzo się kochali. Został sam, ale nie jesteś sam - Jurku, jesteś wśród przyjaciół, do których się zaliczam. Jestem z tobą myślami, bardzo mocno cię wspomagam - powiedział w nagraniu Strasburger, kierując te słowa do męża zmarłej - Jerzego Antczaka.