30 czerwca do kin trafi piąta część przygód najsłynniejszego awanturnika wśród archeologów - film "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia". Z okazji Super Bowl opublikowano nową zapowiedź tej produkcji, zawierającą niepublikowane do tej pory ujęcia.
W najnowszym spocie widzimy głównego bohatera granego przez Harrisona Forda i jego przeciwnika kreowanego przez Madsa Mikkelsena w dwóch perspektywach czasowych - w latach 60. XX wieku i kilkanaście lat wcześniej. Możemy więc przekonać się, jakie efekty dało cyfrowe odmłodzenie Indiany Jonesa. Sceny z wykorzystaniem tego zabiegu mają się pojawić na początku filmu.
Nie podobał mi się ten pomysł do czasu, gdy zobaczyłem, jak to rozwiązano. Zrobiono to inaczej niż w filmach, które widziałem - tłumaczył Harrison Ford w wywiadzie dla branżowego pisma "The Hollywood Reporter". Oni mają każdą klatkę filmu - wywołaną czy nie - z 40 lat mojej pracy dla Lucasfilm przy różnych projektach. Gram scenę, a oni z pomocą sztucznej inteligencji przeszukują archiwa, by znaleźć mnie w takim samym ustawieniu i oświetleniu. To jest niesamowite, działa i to moja twarz - podkreślał aktor.
Gwiazdor zdradził w wywiadzie dla "THR", że w scenariuszu najnowszej części przygód Indiany Jonesa było sporo żartów nawiązujących do jego wieku, ale ostatecznie zostały one usunięte.
Jest taki moment, gdy patrzy na siebie i mówi: "Co ja tu k... robię?". Ale ja nienawidzę czegoś, co nazywam "mówieniem o historii". Chcę widzieć takie okoliczności, w których publiczność ma szansę doświadczyć historii, a nie jest prowadzona za rączkę. Wolałbym wykreować zachowanie, które byłoby żartobliwym nawiązaniem do wieku, a nie mówić o tym - wyjaśniał.
Ford w rozmowie z "Variety" przyznał, że zawsze chciał wrócić do swojego kultowego bohatera. Jednocześnie zadeklarował, że najnowszym filmem żegna się z tą postacią.
Początkowo również kompozytor John Williams deklarował, że "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" będzie ostatnim filmem z jego muzyką, ale kilka tygodni temu zmienił zdanie. Nie mogę przejść na emeryturę. Dzień bez muzyki to błąd - przekonywał w rozmowie z "Variety".
Reżyserem filmu "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" i jednocześnie autorem scenariusza jest James Mangold. Ojcowie serii - George Lucas i Steven Spielberg - są wśród producentów. Za muzykę kolejny raz odpowiada wybitny kompozytor John Williams.
W filmie oprócz znanych bohaterów (grany przez Johna Rhysa-Daviesa Sallah) pojawiają się też nowe twarze. Aktorka i scenarzystka Phoebe Waller-Bridge gra chrześnicę głównego bohatera - Helenę. Czarnym charakterem jest Mads Mikkelsen. Wciela się w postać Vollera, inspirowaną historią Wernhera von Brauna - konstruktora rakiet pracującego dla armii Hitlera, który po II wojnie światowej był współtwórcą programu kosmicznego Stanów Zjednoczonych. W obsadzie są też m.in. Antonio Banderas, Boyd Holbrook, Shaunette Renee Wilson, Thomas Kretschmann i Toby Jones.