​Ratownicy w Kalifornii w pogorzelisku jednego miasta znaleźli żywego konia. Zwierzę przeżyło horror wyłącznie dzięki temu, że wpadło do basenu.

Jeff Hill z Paradise w Kalifornii przeszukiwał jeden z domów, który został spalony w wyniku pożaru. Wtedy usłyszał coś z tyłu domu. W basenie był... koń.

Koń miał "porażkę w oczach" - pisał Hill. Wszystko jednak wskazuje, że to dzięki basenowi udało się zwierzęciu przeżyć najbardziej śmiercionośne pożary w historii Kalifornii.

Nie wiadomo jak konkretnie koń znalazł się w basenie. Dzięki płachcie położonej na kąpielisku zwierzę siedziało w wodzie, ale jednocześnie nie utopiło się.

Kiedy ratownicy pomogli zwierzęciu wyjść z basenu, koń trzymał się przez kilka minut blisko nich, "jak gdyby chciał powiedzieć, że jest wdzięczny" - pisze Jeff Hill. Po tym wszystkim pobiegł w pola.

W potężnych pożarach w Kalifornii zginęło co najmniej 58 osób i niezliczona ilość zwierząt. Z regionu trzeba było ewakuować 52 tysiące mieszkańców.

(az)