Neurolog Ricardo Cruciani zmarł w poniedziałek w więzieniu Rikers Island w Nowym Jorku, jak się podejrzewa, w wyniku samobójstwa. Ława przysięgłych uznała go za winnego przestępstw seksualnych wobec sześciu pacjentek. Groziło mu dożywocie.
Według "New York Timesa" mężczyznę znaleziono w łazience więzienia z prześcieradłem wokół szyi. Interweniował personel medyczny, ale w godzinę później stwierdzono zgon.
68-letni dr Cruciani został uznany za winnego m.in. dwóch gwałtów, siedmiu przestępstw seksualnych, zarzutu o napaść seksualną, próbę gwałtu, a także wykorzystywania seksualnego.
"Sześć kobiet zeznało, że do wykorzystywania seksualnego często dochodziło za zamkniętymi drzwiami podczas wizyt w 2013 roku w centrum medycznym na Manhattanie, gdzie lekarz obnażał się i żądał seksu" - podała agencja AP.
Prokuratorzy stanu Nowy Jork oskarżyli Crucianiego o to, że w zamian za przepisywanie pacjentkom środków przeciwbólowych, domagał się od nich świadczeń seksualnych.
"Nie skończył wypisywać moich recept, dopóki nie zrobiłam czegoś dla niego" - cytuje telewizja Fox News jedną z kobiet.
Lekarz miał też postawione zarzuty federalne o wykorzystywanie seksualne w ciągu 15 lat pacjentek w swoich gabinetach w Nowym Jorku, Filadelfii i Hopewell w stanie New Jersey. Proces wyznaczono na styczeń.
Cruciani zaprzeczał zarzutom, a adwokat Fred Sosinsky mówił, że jego klient zamierza odwołać się od decyzji ławy przysięgłych.