Co najmniej pięciu meksykańskich żołnierzy zginęło, a kolejnych 10 zostało rannych w ataku członków kartelu narkotykowego na konwój wojskowy w stanie Sinaloa na zachodzie kraju - poinformowała meksykańska armia. Żołnierze eskortowali ambulans, którym przewożono do szpitala rannego podczas zatrzymania przestępcę.
Na przedmieściach Culiacan, stolicy stanu Sinaloa, kolumna wpadła w zasadzkę przygotowaną - jak twierdzą władze - przez kartel narkotykowy Sinaloa. Napastnikom, uzbrojonym w ciężką broń automatyczną i granaty, udało się odbić rannego i zbiec.
Generał Alfredo Duarte Mujica oświadczył, że za atakiem stoją synowie przebywającego w więzieniu Joaquina "El Chapo" Guzmana - jednego z najpotężniejszych meksykańskich baronów narkotykowych. Odbity przestępca jest zaś prawdopodobnie jego krewnym.
Guzman został schwytany na początku stycznia - pół roku po spektakularnej ucieczce z pilnie strzeżonego więzienia. O jego ekstradycję zabiegają Stany Zjednoczone.
Kartel Sinaloa działa w Ameryce Północnej, a jego wpływy sięgają Europy i Australii. Uważa się, że obecnie kontroluje większość najważniejszych szlaków przemytu narkotyków na granicy USA i Meksyku.
(edbie)