W Południowej Korei zmarł w wieku 92 lat założyciel słynnej sekty - Kościoła Zjednoczeniowego - Sun Myung Moon, który stał się dla niego podstawą do stworzenia wielkiego imperium biznesowego. Jego częścią składową były m.in. przedsiębiorstwa medialne i hotelarskie.
Sun Myung Moon zmarł w szpitalu koło Gapeyeong, który był własnością jego sekty. Przebywał tam od ubiegłego miesiąca w związku z zapaleniem płuc.
Moon urodził się w latach 20. XX wieku na terenach należących obecnie do Korei Północnej. Jak opowiadał później, gdy miał 16 lat, ukazał mu się Chrystus. Pod koniec lat 40. trafił do więzienia w związku z zarzutami o szpiegowanie na rzecz Korei Południowej. Oskarżeniom zaprzeczał. Gdy w 1950 roku wybuchła wojna między dwiema Koreami, uciekł na Południe, gdzie szybko zaczął przyciągać wyznawców.
Moon założył swój Kościół w Seulu w 1954 roku, rok po zakończeniu wojny koreańskiej. Ogłosił wtedy, że jest Mesjaszem, który ma kontynuować dzieło Chrystusa. W latach 70. i 80. ubiegłego stulecia słynne stały się organizowane przez Moona ceremonie zbiorowych ślubów. Udzielał je parom, które często w ogóle się nie znały i pochodziły z różnych krajów. Moon chciał w ten sposób stworzyć wielokulturową wspólnotę religijną.
Według danych samego Kościoła Zjednoczeniowego, ma on ok. 3 milionów wyznawców, w tym ok. 100 tysięcy w samych USA. Zdaniem krytyków tej wspólnoty i jej byłych członków rzeczywista liczba wyznawców na całym świecie nie przekracza 100 tysięcy.
Kościół Zjednoczeniowy uzyskał znaczne wpływy, m.in. w USA, gdzie finansował niektóre gazety jak np. konserwatywny "Washington Times", Uniwersytet w Bridgeport w stanie Connecticut czy słynny hotel New Yorker. W Korei Południowej należy do niego ośrodek narciarski, zawodowa drużyna piłkarska i inne przedsiębiorstwa, w Północnej - hotel oraz połowa tamtejszej firmy produkującej samochody.
Kościół Moona często oskarżano o stosowanie podejrzanych praktyk rekrutacyjnych, wyłudzanie pieniędzy od członków, ich indoktrynację oraz nieprzejrzyste zasady finansowania.
Sun Myung Moon spotkał się z dwoma przywódcami Korei Północnej, Kim Ir Senem oraz jego synem i następcą, Kim Dzong Ilem. W autobiografii pisał, że podczas spotkania z tym pierwszym nakłaniał go do rezygnacji z programu atomowego. Wspominał też łączącą ich przyjaźń i wspólne zainteresowania takie jak wędkarstwo czy polowania. Kim Dzong Il przysyłał Moonowi kosztowne prezenty na urodziny.
Dobre stosunki Moon nawiązał i kultywował także z niektórymi prezydentami USA, np. Richardem Nixonem, Ronaldem Reaganem czy George'em Bushem seniorem. Nie uchroniły go one jednak od 13-miesięcznego pobytu w więzieniu w latach 80., dokąd trafił za podanie w zeznaniu podatkowym informacji niezgodnych z prawdą. Według jego Kościoła, Moon trafił do więzienia z powodu obaw amerykańskiego rządu przed jego rosnącymi wpływami w tym kraju.