Co najmniej siedmiu afgańskich cywilów zginęło, a prawie sto osób zostało rannych w samobójczym zamachu, do którego doszło rano w Kabulu przed kwaterą sił NATO. Według afgańskiego Ministerstwa Obrony, wśród rannych jest czterech afgańskich żołnierzy i parlamentarzysta. Z kolei rzecznik NATO podał, iż obrażenia odniosło też kilku żołnierzy natowskich sił ISAF, ale ich życiu nic nie zagraża.
Rebelianci dowiedli raz jeszcze, że używają bezładnie przemocy, która zabija lub rani niewinnych afgańskich cywilów - podkreślił rzecznik NATO Eric Tremblay:
Afgańskie Ministerstwo Zdrowia sprecyzowało, że w zamachu rannych zostało 12 kobiet, jedno dziecko, a pozostali poszkodowani to dorośli mężczyźni.
Do odpowiedzialności za zamach przyznał się w rozmowie telefonicznej z agencją Associated Press rzecznik talibów. Naszym celem była amerykańska ambasada, ale była za daleko od samochodu-pułapki, który eksplodował przed siedzibą sił ISAF - przyznał.
Do wybuchu doszło na kilka dni przed wyborami prezydenckimi i do rad prowincji, planowanymi na 20 sierpnia. Talibowie wzywali do bojkotu głosowania.
By zapewnić sprawiedliwe i wolne wybory, trzeba zadbać o bezpieczeństwo wyborców. Jeśli ktoś nie czuje się bezpiecznie, to nie pójdzie głosować - podkreśla dyrektor Afghanistan Research and Policy Center, Haroon Mir: