Przedwczorajszy zamach na polskiego ambasadora w Bagdadzie stał się ważnym tematem w amerykańskich mediach. W Stanach Zjednoczonych na nowo rozgorzała dyskusja wokół firmy Blackwater.
Ochroniarze - jak sami siebie nazywają, albo płatni najemnicy - jak mówią o nich inni, od kilku tygodni są w ogniu krytyki. Nasiliła się ona po tym, jak zastrzelili w Bagdadzie ośmiu cywilów i zranili kilkunastu innych. W USA toczy się śledztwo w tej sprawie, a irackie władze zażądały odebrania firmie licencji.
Blackwater się broni i do obrony wykorzystuje zamach na polskiego ambasadora w Iraku. Firma nagłośniła fakt, że to jej ludzie na pokładzie śmigłowca przyszli z pomocą rannemu Edwardowi Pietrzykowi. Amerykańska armia oficjalnie nie komentuje tej sprawy, ale nieoficjalnie tłumaczy, że nie miała w pobliżu małego śmigłowca, który mógł wylądować między budynkami. Dlatego skorzystała z pomocy kontrowersyjnej firmy.
Tak czy inaczej „Blackwater” pomogła, a amerykańskie media całą sytuację opisują jako bardzo ciekawą i wręcz bezcenną dla pogrążonej w kłopotach prywatnej firmy ochroniarskiej.