Zarzut spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym usłyszał Łukasz Ż. Podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej w stolicy przyznał się do zarzucanego czynu. Grozi mu do 12 lat więzienia. "Kierowany przez Łukasza Ż. volkswagen poruszał się w ciągu pięciu sekund poprzedzających zderzenie z prędkością zwiększającą się od prędkości 205 km do prędkości 226 km na godzinę w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi do 80 km na godzinę" - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba przekazał, że zarzuty dla Łukasza Ż obejmują "spowodowanie wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym i ciężkimi obrażeniami u części pasażerów, a następnie ucieczkę z miejsca zdarzenia". Ż. przyznał się do zarzucanego czynu, ale odmówił składania wyjaśnień. Sąd utrzymał tymczasowy areszt dla podejrzanego.

Prokurator zaznaczył, że zarzut dla Ż. mógłby być zmieniony, jednakże wymagałoby to posiadania kompletu opinii biegłych.

Nie dostaliśmy jeszcze opinii lekarskiej posekcyjnej, czy też dotyczącej kwalifikacji obrażeń ciała. Nie wpłynęła też opinia dotycząca rekonstrukcji wypadków samochodowych. Nie ma też jeszcze retrospektywnej opinii toksykologicznej dotyczącej spożywania alkoholu. Brak tych opinii uniemożliwia nam skuteczne przedstawienie zmienionych zarzutów - zaznaczył.

Skiba przekazał, że śledczy dysponują dwiema z trzech opinii dotyczących zabezpieczonych danych informatycznych dwóch aut uczestniczących w wypadku. Chodzi o dane z samochodu Volkswagen Arteon, a także Ford Focus, którym podróżowała pokrzywdzona rodzina. Prokuratura nie otrzymała natomiast opinii dotyczącej zapisu czarnej skrzynki z samochodu cupra, którym z miejsca zdarzenia miał uciekać sprawca wypadku.

Według tych opinii pięć sekund przed zderzeniem, Ford Focus poruszał się z prędkością zmienną od 62 do 59 km/h. Była to prędkość dopuszczalna - powiedział Skiba.

Kierowany przez Łukasza Ż. volkswagen poruszał się w ciągu pięciu sekund poprzedzających zderzenie z prędkością zwiększającą się od prędkości 205 km do prędkości 226 km na godzinę w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi do 80 km na godzinę - mówił prok. Skiba.

Dodał, że z opinii biegłego wynika również, że pomiędzy piątą a pierwszą sekundą przed zdarzeniem pedał gazu został wciśnięty do końca, co - jak mówił Skiba - spowodowało bardzo szybkie przyśpieszenie. Prokurator podkreślił, że biegły nie stwierdził, by następowały jakiekolwiek ślady hamowania.

Dodał, że w oparciu o uzyskane dowody wiadomo, że Łukasz. Ż. na chwilę przed zdarzeniem, trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę.

Nie zabezpieczyliśmy tego telefonu - przekazał rzecznik prokuratury. Prokuratura polska zwróciła się do strony niemieckiej, na podstawie europejskiego nakazu dochodzeniowego, o zabezpieczenie i przekazanie tego telefonu. Strona niemiecka odpowiedziała, że Łukasz Ż. nie miał go przy sobie.

"Samochód cupra jechał ewidentnie wolniej"

Podkreślił też, że na tym etapie postępowania, nie ma żadnych dowodów, że doszło do wyścigu. Samochód cupra jechał ewidentnie wolniej - dodał.

Prok. Skiba zaznaczył, że ponieważ nie ma jeszcze opinii toksykologicznej, nie można stwierdzić, czy Łukasz Ż. i kierowca drugiego samochodu - cupra, w trakcie jazdy, byli pod wpływem alkoholu.

Zrelacjonował natomiast, co zarejestrował monitoring jednego z warszawskich lokali, w którym bawili się wcześniej Łukasz Ż. i inni.

Biesiadowanie rozpoczęło się o godzinie 00:15, a zakończyło o 1:00. W ciągu tych 45 minut Łukasz Ż. wypił 8 kieliszków 40 proc. wódki w kieliszku o pojemności 50 ml, a jego kolega wypił takich kieliszków pięć - powiedział prok. Skiba.

Łukaszowi Ż. grozi do 12 lat więzienia.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej

Łukasz Ż. jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Warszawie. Volkswagen Arteon, za którego kierownicą siedział najprawdopodobniej Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne.

Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. W zderzeniu zginął 37-letni pasażer tego auta; do szpitala trafiły też trzy osoby podróżujące fordem: kierująca 37-letnia kobieta i dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala przewieziono także kobietę z volkswagena.

Jadący VW trzej mężczyźni byli pijani. 22-latek miał we krwi ponad 2 promile alkoholu, 27-latek i 28-latek po ponad promil.

Czwarty mężczyzna, który miał kierować samochodem, uciekł z miejsca zdarzenia - to właśnie Łukasz Ż., którego zatrzymano w Lubece w Niemczech. Pozostali mężczyźni: Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani na miejscu wypadku. Usłyszeli zarzuty i trafili do aresztu.

Kolejnym zatrzymanym jest kierowca cupry Kacper K., który pomógł uciec z miejsca zdarzenia sprawcy wypadku, a następnie udostępnił to auto Łukaszowi Ż. za pośrednictwem Aleksandra G., który również został zatrzymany. Obydwaj zostali aresztowani.

Za Łukaszem Ż. został wydany list gończy i europejski nakaz aresztowania. Sąd zgodził się wówczas także na 14-dniowy areszt dla niego. Mężczyzna w czwartek został przekazany stronie polskiej.