Nie ma dowodów na to, że dwóch zatrzymanych w ukraińskiej Odessie mężczyzn przygotowywało zamach na premiera Rosji Władimira Putina. Informację o udaremnionym zamachu podał 29 lutego, a więc jeszcze przed wyborami prezydenckimi, państwowy Kanał Pierwszy. Dziś rosyjska prasa pisze więcej o aresztowanych wtedy Czeczenach.
Wątpliwości co do próby zamachu pojawiły się tuż po publikacji tej informacji. Telewizja Kanał Pierwszy broniła się wtedy, jak mogła. Powątpiewających w wiarygodność informacji niezależnych ekspertów w komunikacie stacji nazwano "psychicznie niezdrowymi". Teraz okazuje się, że nie ma dowodów na to, iż dwójka zatrzymanych w Odessie domniemanych terrorystów przygotowywała zamach na Putina.
Rosyjska prasa pisze, że prowadzone przez Ukraińców śledztwo nie przyniosło żadnych dowodów potwierdzających wersję o zamachu. Jedyne, co ustalono, to fakt, że domniemani terroryści uczyli się przygotowywać ładunki wybuchowe. Materiały do ładunków kupowali w sklepie z towarami chemicznymi.
Przedstawiciel Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Odessie Igor Skurtow przyznaje, że w ostatnim czasie nie pojawił się w śledztwie "znaczący przełom". Nadal nie wiadomo bowiem, kto lub co był celem aresztowanych Czeczenów.
Adama Osmajewa i Ilje Pjanzina aresztowano na początku roku, kiedy w wynajmowanym przez nich mieszkaniu doszło do pożaru. Zginął w nim trzeci członek grupy Rusłan Madajew, a śledczy w pogorzelisku znaleźli resztki materiałów wybuchowych.
W pamięci komputera, należącego do Czeczenów, znajdowały się filmy i zdjęcia przedstawiające, jak przestępcy przygotowują materiał wybuchowy z saletry. Był również zarejestrowany przejazd kolumny samochodów z Władimirem Putinem oraz fotografie różnych budynków w Odessie, jak np. Pałac Sportu. Było także wideo, na którym członkowie grupy podkładają ładunek i próbują bez rezultatu wysadzić sporych rozmiarów rurę. Doszło do tego w jednym z południowych rejonów Odessy i to wideo - zdaniem prasy - świadczy raczej o braku umiejętności u domniemanych zamachowców.