Zła pogoda znów wstrzymała ekspedycję ratunkową na K2. Na szczycie od piątku uwięziony jest włoski himalaista, członek międzynarodowej ekipy, na którą runęła bryła lodu, zrywając liny asekuracyjne. Co najmniej 11 osób zginęło, udało się uratować dwóch himalaistów z Holandii.
Wiadomo, że Włoch ma odmrożone stopy i jest wyczerpany. Na razie wylot śmigłowca ratunkowego wstrzymują burze.
Ubiegłotygodniowy wypadek na K2 to największa tragedia w historii wypraw na ten drugi najwyższy szczyt świata (8611 m). Trzech Koreańczyków, dwóch Nepalczyków, dwóch Pakistańczyków, Serb, Irlandczyk, Norweg i Francuz zginęło w drodze ze szczytu. Przyczyną tragedii było oderwanie się bloku lodowego w przełęczy zwanej "Bottleneck". Zdaniem jednego z uratowanych Holendrów, inną prawdopodobną przyczyną tragedii mogła być jednak także zła organizacja ostatniego etapu wyprawy - w tym umieszczenie lin asekuracyjnych w złym miejscu.
K2 to niemal perfekcyjna piramida, szczyt leżący na granicy Pakistanu i Chin, który uchodzi za jeden z najtrudniejszych do zdobycia ośmiotysięczników.