Jedna osoba nie żyje, a siedem jest rannych - to bilans eksplozji silnego ładunku wybuchowego obok szkoły zawodowej w Brindisi na południu Włoch. Ładunek umieszczony był w kontenerze na śmieci. Według jednej z hipotez, za wybuchem mogła stać mafia z Apulii.
Ciężko ranna dziewczyna zmarła rano w szpitalu. Kilka godzin później funkcjonariusz tamtejszej policji poinformował, że nie udało się uratować drugiej nastolatki, która odniosła poważne obrażenia. Źródła szpitalne w mieście Brindisi na południu Włoch zdementowały jednak te doniesienia. Według lekarzy, operowana nastolatka żyje, ale jej stan jest nadal poważny. Trwa walka o życie dwojga innych uczniów.
To był zamach- skomentował w telewizji RAI News zastępca prokuratora z Brindisi. Burmistrz Brindisi Mimmo Consales powiedział z kolei w rozmowie z agencją Ansa, że kilka tropów skłania ku hipotezie, że to mafia z Apulii, czyli Sacra corona unita mogła dokonać zamachu. Ładunek umieszczono w kontenerze na śmieci koło szkoły. Eksplodował dzisiaj przed godziną 8.
Szkoła, w której kształci się pracowników opieki społecznej, znajduje się w pobliżu sądu. Według śledczych kontener, w którym eksplodował ładunek, nie stał zazwyczaj przed szkołą, lecz został tam specjalnie przesunięty.
Placówka, gdzie doszło do wybuchu, nosi między innymi imię sędziego Giovanniego Falcone, zamordowanego przez sycylijską mafię 20 lat temu. Dzisiaj miał odbyć się pochód, upamiętniający tę zbrodnię, zorganizowany przez jedno ze społecznych stowarzyszeń, działających na rzecz praworządności.