Władze włoskich regionów buntują się przeciwko rządowej decyzji o utworzeniu w każdym z nich ośrodków ds. repatriacji migrantów. Tymczasem w nocy z wtorku na środę na Lampedusę dotarły kolejne łodzie z migrantami.
Jak informują włoskie gazety, rząd Giorgii Meloni musi się mierzyć z kolejnym problemem. Chodzi o bunt władz regionów przeciwko konieczności znalezienia miejsc, w których w każdym z nich utworzone zostaną ośrodki repatriacji migrantów. Poszukiwania odpowiedniej lokalizacji już się rozpoczęły, ale towarzyszą im protesty miejscowych administracji.
Prasa przypomina, że do tej pory nie powiodły się próby skutecznego i masowego odsyłania migrantów, którzy nie mają prawa ubiegać się o azyl i pomoc we Włoszech. Wynika to głównie z tego, że Rzym nie ma odpowiednich porozumień z większością krajów pochodzenia tych osób. Według lokalnych władz utworzenie takich ośrodków nie rozwiąże więc problemu.
W czasie, gdy trwa polityczny spór o rozwiązanie problemu napływu imigrantów, na Lampedusę przypływają kolejne łodzie wypełnione ludźmi. Dziś w nocy do wyspy dopłynęło ponad 170 osób na pokładzie pięciu łodzi - podały miejscowe służby. Jedna z tych łodzi odpłynęła z Libii, a cztery pozostałe z wybrzeży Tunezji.
W prowadzonym przez Czerwony Krzyż ośrodku rejestracyjnym na wyspie przebywa prawie 1800 migrantów, wśród nich ponad 440 nieletnich bez opieki.
W środę weszły w życie przepisy upraszczające procedurę utylizacji i demontażu łodzi, którymi migranci docierają na włoskie wybrzeża. Piętrzą się one na brzegach Lampedusy stanowiąc między innymi zagrożenie dla połowów.