We Włoszech zmarł 60-letni Piergiorgio Welby, cierpiący na nieuleczalną dystrofię mięśniową, któremu sąd 5 dni temu odmówił prawa do eutanazji. Jeden z lekarzy podał choremu środek usypiający i wyłączył urządzenie podtrzymujące życie. Przyznał to kilka godzin po śmierci Welby'ego.
Po decyzji sądu pytałem go, czy nie zmienił zdania. Powiedział mi, że orzeczenie niczego nie zmienia, i że chce, aby podano mu środki usypiające i odłączono go od respiratora - tłumaczył anestezjolog Mario Riccio.
Lekarz uważa, że nie złamał prawa i jest gotów odpowiedzieć na wszelkie pytania sądu.
Eutanazja jest we Włoszech nielegalna. Lekarzowi, który ją przeprowadzi grozi do 15 lat więzienia. Zaangażowani w sprawę Welby'ego politycy przyznają jednak, że zapisy włoskiej konstytucji pozwalają pacjentom na odmowę dalszego leczenia i opieki lekarskiej.
Welby zachorował w 1979 roku, mając 16 lat. W wieku 33 lat przestał chodzić, a siedem lat później stracił zdolność pisania i mówienia. Od 1996 r. nie mógł jeść i był odżywiany wyłącznie przez sondę.
W ostatnich latach mężczyzna był na stale podłączony do respiratora, porozumiewał się przy pomocy komputera.
Niedawno zwrócił się do sądu z prośbą o skrócenie męczarni i odłączenie aparatury podtrzymującej życie. W sobotę sąd w Rzymie odrzucił prośbę Welbiego.