Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn wezwał w czwartek brytyjską premier Theresę May do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych, argumentując, że to najlepsze rozwiązanie impasu ws. wyjścia kraju z Unii Europejskiej.

Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn wezwał w czwartek brytyjską premier Theresę May do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych, argumentując, że to najlepsze rozwiązanie impasu ws. wyjścia kraju z Unii Europejskiej.
Jeremy Corbyn /Nigel Roddis /PAP/EPA

Przemawiając w Wakefield - gdzie w referendum z 2016 roku większość wyborców zagłosowała za opuszczeniem Wspólnoty - Corbyn ocenił, że "wiele pilnych problemów, z którymi ludzie mierzą się w codziennym życiu (...), zostało zignorowanych lub zrzuconych na koniec listy priorytetów przez Partię Konserwatywną, która jest zajęta swoimi wewnętrznymi bitwami ws. brexitu".

Jak wyliczał, w ostatnich latach wzrosły m.in. wskaźniki ubóstwa, bezdomności i zadłużenia osobistego.

Prawda jest taka, że prawdziwy podział w naszym kraju nie dzieli nas na tych, którzy głosowali za pozostaniem bądź za wyjściem (z UE), ale przebiega między tymi wieloma, którzy pracują, wytwarzają majątek i płacą swoje podatki, a wybranymi, którzy ustanawiają zasady, czerpią korzyści i tak często unikają opodatkowania - argumentował lider laburzystów, nawiązując do powtarzającego się w jego retoryce politycznej motywu konfliktu klasowego.

Corbyn: To złe porozumienie dla naszego kraju

Odnosząc się do planowanego na wtorek głosowania nad umową w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, Corbyn ocenił, że to "złe porozumienie dla naszego kraju", i zapowiedział, że Partia Pracy będzie głosować za jego odrzuceniem.

Jeśli rząd nie jest w stanie przegłosować swojej najważniejszej legislacji, to przy najwcześniejszej możliwej okazji powinno dojść do wyborów parlamentarnych. (...) Rząd stracił mandat i musi zwrócić się do narodu, aby uzyskać kolejny - przekonywał.

Lider opozycji zwrócił się też bezpośrednio do premier May, mówiąc, że "jeśli jest tak pewna swojej umowy, to niech rozpisze wybory" i pozwoli ludziom zdecydować.

W przeciwnym razie Partia Pracy złoży wniosek o wotum nieufności dla tego rządu w chwili, gdy uznamy, że mamy największe szanse na sukces - zaznaczył. Przyznał jednak, że jego ugrupowanie nie ma wystarczającej liczby posłów, aby wygrać takie głosowanie i liczy na poparcie ze strony innych partii.

Ten paraliż nie może już dłużej trwać. Brak pewności (ws. brexitu) zagraża miejscom pracy i przyszłości wielu ludzi - podkreślił.

Jeśli nie da się doprowadzić do wyborów, musimy pozostawić sobie wszelkie drogi otwarte, w tym opcję prowadzenia kampanii na rzecz (drugiego) referendum" ws. wyjścia z Unii Europejskiej - tłumaczył Corbyn.

Jak jednak zastrzegł, "wybory powinny być priorytetem". Jego zdaniem to "nie tylko najbardziej praktyczna, ale także najbardziej demokratyczna opcja".

Szef laburzystów argumentował, że w razie przejęcia władzy jego partia podejmie próbę wynegocjowania nowego porozumienia ws. wyjścia z Unii Europejskiej, zakładającego m.in. pozostanie w unii celnej i bliską relację ze wspólnym rynkiem UE. Zapewniał, że chodzi o porozumienie, które "pozwoli nam na zrealizowanie naszych ambicji przy jednoczesnym uszanowaniu wyniku referendum".

Głosowanie 15 stycznia

Dystansując się od pojawiających się w jego ugrupowaniu głosów za powtórzeniem głosowania z 2016 roku, Corbyn przestrzegł, że "jakikolwiek lider polityczny, który chce zjednoczyć kraj nie może liczyć na to, że nagle znikną głosy 17 mln ludzi, którzy chcieli wyjścia (z UE), tak samo jak nie może ignorować obaw 16 mln ludzi, którzy zagłosowali za pozostaniem (we Wspólnocie)".

Lider opozycji odniósł się także do kwestii przyszłych praw 3,3 mln obywateli UE - w tym około miliona Polaków - mieszkających w Wielkiej Brytanii, którzy - jak powiedział - "wzbogacili nasze społeczeństwo i mieli tak fantastyczny wkład w nasz przemysł i sektor usługowy". Z Partią Pracy wasza przyszłość tutaj jest bezpieczna - zapewnił.

W listopadzie rząd w Londynie zakończył negocjacje z Komisją Europejską w sprawie niezbędnego porozumienia, ale nie zostało ono jeszcze przyjęte przez brytyjski parlament. Pierwotnie głosowanie nad tym porozumieniem było zaplanowane na połowę grudnia, ale z obawy przed porażką rządu na dużą skalę zostało przełożone i odbędzie się we wtorek 15 stycznia.

Zdaniem ekspertów szefowa mniejszościowego rządu ma niewielkie szanse na zwycięstwo - sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad stu deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej oraz dziesięciu posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), dotychczas którzy wspierali gabinet May.

Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca br.

Opracowanie: