Wszystkie 22 boje do ostrzegania przed tsunami, zainstalowane w Indonezji po niszczycielskim trzęsieniu ziemi i tsunami z 2004 roku, nie działały w środę, gdy doszło tam do silnych podwodnych wstrząsów - podała państwowa agencja ds. łagodzenia skutków katastrof. "Większość boi została zniszczona przez wandali" - twierdzi rzecznik agencji ds. łagodzenia skutków katastrof Sutopo Purwo Nugroho. Roczne utrzymanie sprzętu kosztuje ponad 2 miliony dolarów.
Środowe trzęsienie o sile 7,8 w skali Richtera nie spowodowało tsunami, nikogo nie zabiło ani nie wywołało poważnych szkód. Uwydatniło jednak luki w mechanizmach wprowadzonych, by zapobiec katastrofie podobnej do trzęsienia na Oceanie Indyjskim sprzed 11 lat. Fale, które powstały wówczas w wyniku wstrząsów o sile 9,1 w skali Richtera i które miały do 17,4 m wysokości, dotarły do kilkunastu krajów i zmiotły z powierzchni ludzi. Zginęło wówczas ponad 200 tys. osób.
Po tragedii Indonezja wprowadziła wyszukany system wczesnego ostrzegania, który składa się z boi, mierników poziomu morza i sejsmografów. Urządzenia mogą wysyłać ostrzeżenia do krajowych ośrodków ostrzegania przed tsunami w ciągu 10 minut od wystąpienia wstrząsów.
Mechanizm polega na wystosowaniu ostrzeżenia o tsunami, jeśli trzęsienie ma siłę ponad 6,5 w skali Richtera i jeśli hipocentrum znajduje się na morzu na głębokości mniejszej niż 20 kilometrów.
W środę ta część mechanizmu zadziałała, ale brakującym ogniwem są boje, które mierzą siłę ruchów wody i jej prędkość. Właśnie z powodu źle działających boi odwołanie ostrzeżenia o tsunami opóźniało się. Utrzymanie tego sprzętu pochłania rocznie 2,3 miliony dolarów.
Większość boi została zniszczona przez wandali - powiedział rzecznik agencji ds. łagodzenia skutków katastrof Sutopo Purwo Nugroho.
Oprócz awarii boi w portowym mieście Padong, na Sumatrze, gdzie wstrząsy były odczuwalne, nie było wystarczającej liczby tras ewakuacyjnych ani ośrodków dla ocalałych. Padong ma ok. miliona mieszkańców.
Nie da się zaprzeczyć, że wczoraj wybuchła panika - powiedział Zulfiatno, szef agencji w Padongu. Jak dodał, w ośrodkach dla ocalałych były miejsca tylko dla ok. 200 tys. ludzi.
Jednak w ostatnich latach sytuacja się poprawiła. Ludzie zaczęli rozumieć, w jaki sposób bezpiecznie się ewakuować - podkreślił.
Indonezja położona jest w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia - otaczającej Ocean Spokojny strefie częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych.
(dp)