Odchodzący ze stanowiska premier Wielkiej Brytanii oficjalnie namaścił swego następcę. Tony Blair udzielił poparcia obecnemu ministrowi finansów Gordonowi Brownowi jako następnemu premierowi i liderowi Partii Pracy.
Poparcie nie jest zaskoczeniem; mówiło się o tym od dawna. Na Wyspach żadną tajemnicą nie jest też spotkanie Blaira i Browna sprzed lat, kiedy Brown zadeklarował, że w zamian za obietnicę fotela premiera w przyszłości, nie będzie zbyt ostro rywalizował z Blairem w czasie jego rządów.
Dziś także Gordon Brown oficjalnie ogłosił swoją kandydaturę na stanowisko przewodniczącego Partii Pracy i premiera rządu. Na konferencji prasowej Brown powiedział, że jednym z pierwszych jego posunięć na stanowisku premiera będzie umocnienie pozycji parlamentu w celu odbudowania zaufania w brytyjską demokrację.
Ten 56-letni polityk, od 10 lat kierujący resortem finansów, zobowiązał się, że jego gabinet będzie bardziej otwarty i bardziej będzie współpracował z parlamentem. Oświadczył, że "ma wiele nowych pomysłów, wizji i doświadczenie" potrzebne premierowi.
Zapewnił też, że jego gabinet zajmie się zwalczaniem terroryzmu, kwestiami zmian klimatycznych i uczyni brytyjską gospodarkę silną. Dodał, że Wielka Brytania będzie wypełniać swoje zobowiązania względem Irakijczyków. Zaznaczył jednocześnie, że w Iraku "zostały popełnione błędy"; nie podał natomiast żadnych szczegółów.
Obecny premier i lider laburzystów Tony Blair ustąpi 27 czerwca.