Pod znakiem zapytania staje jutrzejsza decyzja UE w sprawie przyznania 40 mln euro polskim rolnikom. Mimo wcześniejszych zapowiedzi nie jest pewne, czy kraje UE będą głosować nad podziałem 100 mln euro między pięć krajów sąsiadujących z Ukrainą (dla Polski, Węgier, Bułgarii, Rumunii i Słowacji). Przypomnijmy - chodzi o rekompensatę w związku z nadmiernym importem z Ukrainy.
Decyzja miała zapaść w ten poniedziałek, bo komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski zdołał wstępnie przekonać 13 krajów, które zgłaszały zastrzeżenia do pomysłu unijnej pomocy wyłącznie dla pięciu krajów sąsiadujących z Ukrainą - oferując im do podziału 330 mln euro, między innymi w związku z suszą.
Jednak według nieoficjalnych ustaleń korespondentki RMF FM po raz kolejny kwestia ta jest odkładana. Tym razem sprawę ma blokować szefowa KE Ursula von der Leyen, która uważa, że Polska utrudnia tranzyt ukraińskich towarów rolnych.
Jak ustaliła dziennikarka RMF FM na szefową KE naciska Kijów, który twierdzi, że "Polska blokuje granicę".
"Są telefony z Kijowa na najwyższym szczeblu i narzekania na utrudnienia w tranzycie ze strony Polski" - powiedział dziennikarce RMF FM rozmówca w KE.
Bruksela zgodziła się 5 czerwca na przedłużenie zakazu importu pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika - do połowy września. Tranzyt miał być jednak dozwolony. Podejmując decyzję KE ostrzegała, że jeżeli kraje sąsiadujące z Ukrainą będą utrudniać tranzyt, to może cofnąć swoją zgodę.
Informacje o utrudnieniach w tranzycie docierają do Brukseli od kilku tygodni. W dodatku nie jest jasne, czy Węgry wycofają się ze swoich jednostronnych ograniczeń. Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski interweniuje w tej sprawie. Możliwe, że doszłoby do głosowania w środę z równoczesną prezentacją podziału 330 mln euro dla pozostałych krajów, co mogłoby je zachęcić do pozytywnego głosowania w sprawie podziału 100 mln dla 5 państw.
Ostateczna decyzja zależy od szefowej KE.