Świńska grypa zaczęła się w Stanach Zjednoczonych a nie w Meksyku – taką hipotezę stawiają naukowcy z Kalifornii. To właśnie w tym amerykańskim stanie – ich zdaniem – mogła rozpocząć się epidemia nowej odmiany choroby, wywołanej przez wirus oznaczony symbolem H1N1.
Za teorią kalifornijskich uczonych przemawia kilka argumentów. Ten najważniejszy jest taki, że większość chorych Kalifornijczyków nie była w Meksyku i nie miała żadnego kontaktu ze świniami. Poza tym dochodzi kwestia kalendarza. Pierwszy wykryty przypadek świńskiej grypy to 10-letni chłopiec, który zachorował już pod koniec marca. Wtedy też do lekarzy trafiła 9-letnia dziewczynka. U obojga dzieci wykryto nieznany wtedy jeszcze wirus. Wszystko działo się w czasie, kiedy w Meksyku nie było jeszcze masowych zachorowań.
Te wszystkie rozważania są bardzo ważne, bo pozwalają na ustalenie genezy rozwoju epidemii. Już pojawiają się sugestie, że być może świńska grypa wcale nie zaatakowała w ostatnich dniach, ale krążyła przy amerykańskiej granicy z Meksykiem już od wielu miesięcy. Pacjenci mieli objawy grypy i tak byli leczeni, a nikt nie sprawdzał dokładnie, jaki wirus ich zaatakował.
W Stanach Zjednoczonych potwierdzono dotąd 141 przypadków świńskiej grypy w 19 stanach.
Wirus świńskiej grypy nie jest tak groźny jak przypuszczano – uspokaja meksykański rząd. Minister zdrowia w tym kraju oświadczył, że wirus H1N1 nie jest agresywny w porównaniu do ptasiej grypy.
Jednocześnie Jose Angel Cordova ostrzegł, że epidemia pozostaje nieprzewidywalna, bo wciąż nie ma wyników kluczowych badań nad wirusem. Ponieważ to nowa epidemia, nie da się przewidzieć dalszego rozwoju wypadków. W typowym przebiegu, po pierwszym nasileniu następuje drugie, a w niektórych jeszcze przypadkach występuje trzeci szczyt zachorowań. Musimy więc czekać, by móc orzec z pewnością, że zagrożenie maleje - stwierdził. Zauważył też, że większość ofiar wirusa stanowią kobiety.
Z kolei niemieckie władze powiadomiły, że jedna z pielęgniarek zaraziła się świńską grypą od pacjenta, którym się opiekowała. To jest dla nas zupełnie nowa sytuacja. Ta pielęgniarka miała kontakt z chorym pacjentem leczonym w szpitalu w Regensburgu. Została zarażona przez osobę, która ostatnio wróciła z Meksyku. Pielęgniarka została poddana leczeniu i czuje się już bardzo dobrze - poinformował dyrektor Instytutu Kocha.
O pierwszym potwierdzonym przypadku grypy wywołanej przez wirus H1N1 poinformowały władze sanitarne Danii. Jest to także pierwszy potwierdzony przypadek nowej choroby w krajach skandynawskich.
Jak podała agencja prasowa AFP, do 28 kwietnia w duńskich szpitalach przebywało na obserwacji dwanaście osób z podejrzeniem nowej odmiany grypy. Osoby te wróciły z Meksyku i USA. W tych przypadkach specjalistyczne badania nie potwierdziły podejrzeń. Duńskie władze sanitarne poinformowały, że osoba, u której wirusa świńskiej grypy, zaraziła się za granicą. Na razie odmówiono podania dalszych szczegółów.
Kolejne przypadki H1N1 potwierdzono również we Francji, Hong Kongu i Wielkiej Brytanii.
Według Światowej Organizacji Zdrowia przypadki nowej grypy wykryto dotąd w jedenastu krajach na całym świecie. Co więcej, badania wykazały, iż sezonowe szczepionki przeciwgrypowe mają bardzo niewielki wpływ na nową odmianę tej choroby. Nie wątpimy w możliwość opracowania skutecznej szczepionki. To zajmie od czterech do sześciu miesięcy - powiedziała dyrektor ds. szczepionek Marie-Paule Kieny.