Sobota była kolejnym dniem antyrasistowskich protestów w wielu miastach Ameryki. W Austin w Teksasie doszło do strzelaniny, w wyniku której zginął uczestnik marszu. W Seattle na północy kraju demonstranci podpalili baraki na budowie domu poprawczego.
Policja potwierdziła, że podczas marszu w Austin jedna osoba została śmiertelnie postrzelona. W Austin protestowała setka osób - podaje Reuters.
Do gwałtownych zajść doszło w Seattle. Ich dramatyczny przebieg został sprowokowany wydarzeniami w pobliskim Portland w stanie Oregon, gdzie dochodzi do starć agentów federalnych z manifestantami. Decyzją Białego Domu również do Seattle zostali wysłani funkcjonariusze podlegający rządowi federalnemu, co wywołało niezadowolenie wśród miejscowych.
Policja w Seattle potwierdziła, że użyła kul gumowych dla rozproszenia tłumu, jaki zgromadził się przed placem budowy domu poprawczego i sądu dla nieletnich w hrabstwie King. Wcześniej uczestnicy marszu "Black lives matter" podpalili tam kontenery i baraki używane przez ekipy budowlane.