"Upadek prezydenta", "Wycofanie się Hollande’a jednogłośnie przyjęte przez całą klasę polityczną" - takie tytuły pojawiły się na portalach francuskich mediów po ogłoszeniu przez prezydenta Francois Hollande'a, że nie będzie ubiegał się o reelekcję. Wszystkie gazety podkreślają, że pierwszy raz w historii V Republiki Francuskiej zdarza się, że głowa państwa nie staje przed elektoratem, by walczyć o drugą kadencję.
Według dziennika "Liberation", "Hollande sam się dyskwalifikuje", a zdaniem tygodnika "L’Obs", "wpadł we własną pułapkę" i "musi pogodzić się ze śmiercią polityczną".
"Le Monde" cytuje wypowiedzi czołowych francuskich polityków, którzy mniej lub bardziej emocjonalnie wyrażają satysfakcję z decyzji Hollande’a.
Politycy lewicowi, jak premier Manuel Valls, podkreślają, że prezydent "potrafił sprostać bolesnym dla Francji przejściom". Jednocześnie niemal wszyscy socjaliści wyrażają nadzieję, że odejście Hollande’a pozwoli "pozbierać rozbitą na kawałki lewicę".
Jeszcze kilka godzin wcześniej czołowi przeciwnicy prezydenta w jego partii, jak deputowany Malek Boutih, nie wahali się zaś mówić, że "Hollande skończył z prowadzeniem polityki zaraz po wyborach".
Z kolei politycy prawicowi - np. kandydat na prezydenta partii Republikanie Francois Fillon - twierdzą, że "prezydent Republiki przytomnie przyznaje, iż spektakularna porażka jego (polityki) nie pozwala mu iść dalej".
W ocenie Huffington Post, francuski prezydent padł "ofiarą opinii publicznej pragnącej wymieść odchodzących". Podobną analizę powtarzają liczni komentatorzy, przypominając, że dwa tygodnie temu prawicowi wyborcy pozbyli się w prawyborach byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, a wcześniej ekolodzy wyeliminowali najbardziej znaną spośród nich byłą minister Cecile Duflot.
Podczas gdy większość mediów przedstawia ekonomiczną, społeczną i europejską politykę prezydenta jako klęskę, autorzy podsumowania w dzienniku "Le Monde" - przyznając, że "nie można mówić o prawdziwym spadku bezrobocia" - za sukces prezydencji Hollande'a uznają poprawę sytuacji finansowej, szczególnie w sferze ubezpieczeń zdrowotnych. Ich zdaniem w 2015 roku Hollande zdecydowanie przyczynił się do pozostania Grecji w UE, jednak wbrew temu, co mówi, "nie odwrócił europejskiej polityki zaciskania pasa".
W "Le Figaro" rezygnację prezydenta określa się jako "smutny epilog nieliczącej się kadencji". Do odejścia pchnął go (premier) Manuel Valls, a jeszcze bardziej - oczywistość politycznej i osobistej katastrofy - komentuje dziennik.
Według podtytułu w "Libération", prezydentura Hollande’a była "kadencją ciężkich przejść, naznaczoną przez terroryzm i masowe bezrobocie". W tekście - ogłaszając "rozpoczęcie wojny o sukcesję" - wyrażono wątpliwość w możliwość zjednoczenia socjalistów.
Wszyscy niemal komentatorzy oczekują zgłoszenia kandydatury przez premiera Vallsa, choć zauważa się również, że "nie jest on jedynym naturalnym kandydatem Partii Socjalistycznej".
(e)