Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych uznało, że niedzielny incydent w Łucku z udziałem Bronisława Komorowskiego, jest niedopuszczalny. 21-letni Iwan Szemet, aktywista "Słowiańskiej Gwardii", rozbił jajko na ramieniu polskiego prezydenta. "Potępiamy takie działania i uważamy je za niedopuszczalne wobec przywódców państwowych, a w szczególności wobec prezydenta tak przyjaznego nam kraju, jak Polska" - oświadczył rzecznik MSZ Ukrainy Jewhen Perebyjnis.
Oświadczenie ukraińskiego MSZ to pierwszy oficjalny komentarz przedstawicieli tego kraju do wydarzeń w Łucku. Przedstawiciele ministerstwa nie odnoszą się na razie do pojawiających się zarzutów, że część odpowiedzialności za wydarzenia przed katedrą w Łucku leży po stronie ukraińskiej. Taką wersję niedzielnych wydarzeń przyjęto choćby w dzisiejszym oświadczeniu polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Analiza incydentu wskazuje również, że mogły zawieść także profilaktyczne działania ochronne, leżące w kompetencji służb ukraińskich, będących gospodarzem wizyty - napisano w dokumencie. Również Joanna Trzaska-Wieczorek z Kancelarii Bronisława Komorowskiego stwierdziła, że to nasi sąsiedzi powinni wyjaśnić całą sytuację.
Po niedzielnych wydarzeniach wszczęto wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w Biurze Ochrony Rządu. Nie toczy się ono przeciwko komukolwiek, ale dotyczy przestrzegania procedur. Funkcjonariusze, którzy ochraniali Bronisława Komorowskiego na Ukrainie dalej pełnią swoje obowiązki i nie zostali zawieszeni.