Nowe poszlaki w śledztwie ws. morderstwa dziennikarza Pawła Szeremeta. Wiele wskazuje, że w zabójstwo pracownika "Ukraińskiej Prawdy" mogły być zaangażowane ukraińskie bataliony ochotnicze.
W sierpniu Andriej Podoliak z grupy prowadzącej dochodzenie w sprawie zamachu na Szeremeta zażądał od sądu pozwolenia na sprawdzenie kilku numerów telefonów.
Ustalono, że z tych numerów logowano się w obwodzie donieckim. W tych rejonach stacjonował nacjonalistyczny pułk ochotniczy "Azow". Szeremet miał mieć z jego członkami "przyjacielskie relacje".
Śledczy mieli także poprosić o pozwolenie na sprawdzenie 41 numerów należących do "ludzi powiązanych z ochotniczymi batalionami, które mogą być zamieszane w morderstwo".
Bierzemy pod uwagę możliwość, że członkowie ukraińskich batalionów ochotniczych mogły stać za zabójstwem, ale nie chodzi nam o pułk "Azow" - powiedziało "Ukraińskiej Prawdzie" źródło zbliżone do śledztwa.
Paweł Szeremet urodził się w Mińsku. Pracował dla mediów białoruskich, rosyjskich i ukraińskich. Zginął 20 lipca w eksplozji ładunku wybuchowego podłożonego w samochodzie. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział, że znalezienie zabójców Szeremeta będzie "testem dla kraju".
(az)