Ukraińskie władze twierdzą, że zapobiegły próbie zablokowania przejścia granicznego z Polską przez grupę osób, które zamierzały domagać się od rządu w Warszawie obrony praw polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie. Ludzie ci przyznali się, że zostali wynajęci do zablokowania przejścia.
O całym zdarzeniu poinformował na konferencji prasowej gubernator obwodu lwowskiego Ołeh Syniutka.
Urzędnik oświadczył, że ludzie ci przyznali się policji, iż zostali wynajęci do akcji zablokowania przejścia granicznego Szeginie, które prowadzi do polskiej Medyki. Do ich zatrzymania doszło w niedzielę w miasteczku Mościska.
Policja ustaliła, że ludzie, którzy jechali w stronę granicy, nie mają żadnego stosunku do polskiej mniejszości i nie są etnicznymi Polakami. Niektórzy z nich byli podpici. Za udział w akcji jej uczestnicy otrzymali wynagrodzenie - relacjonuje wypowiedź Syniutki lwowski portal Zaxid.net.
Policja ustaliła organizatora akcji i przesłuchała wszystkich jej uczestników. Celem akcji było pokazanie rzekomo złego nastawienia Ukraińców do Polaków - napisał portal.
Wcześniej w ukraińskich sieciach społecznościowych i w mediach opublikowano zdjęcia autobusu, którym jechali rzekomi Polacy, oraz transparenty, jakie wieźli na akcję. „Polska, pomoc swoim braciom” i „Polsko - pomóż swoim braciam!” - głosiły napisy łamaną polszczyzną.