Co najmniej czterech Tybetańczyków próbowało się podpalić w Chinach na dzień przed rozpoczęciem w Pekinie zjazdu Komunistycznej Partii Chin. Agencje nie precyzują, gdzie dokładnie doszło do tej tragedii.
Potwierdziliśmy w naszych źródłach cztery przypadki tej formy protestu. To bezprecedensowy akt, do którego doszło jednego dnia - oświadczył w rozmowie z agencją AFP przedstawiciel tybetańskich władz na wygnaniu Dicki Chhoyang. Według niego, podpalić próbowała się jeszcze piąta osoba, ale władze na razie sprawdzają, czy taki akt rzeczywiście miał miejsce.
Prawie 60 Tybetańczyków, głównie buddyjskich mnichów, podpaliło się lub próbowało to zrobić od marca 2011 r. w proteście przeciwko chińskim rządom. Organizacje obrońców praw człowieka twierdzą, że samobójstwa przez samopodpalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne władz chińskich. Ludzi, którzy dokonują takiego aktu, chińskie MSZ nazywa terrorystami i obwinia duchowego przywódcę tybetańskiego, Dalajlamę XIV, o nawoływanie do separatyzmu.
Rząd w Pekinie twierdzi, że Tybet był zawsze częścią Chin. Jednak według większości Tybetańczyków chińskie rządy grożą zagładą tybetańskiej kultury.