Nawet gdyby „Titanic” nie uderzył w górę lodową podczas swojego dziewiczego rejsu, to i tak zatonąłby podczas pierwszego sztormu. Tak przynajmniej uważają amerykańscy eksperci, którzy twierdzą, że odkryli konstrukcyjne wady liniowca.
Ich zdaniem, „Titanic” po uderzeniu w górę lodową przełamał się na pół i podobnie mogłoby się stać na wzburzonym morzu, przy dużych falach. Wada konstrukcyjna przyspieszyła jego pójście na dno.
Amerykańscy naukowcy są przekonani, że gdyby nie ona, liniowiec unosiłby się na wodzie przez wiele godzin - a nie zatonął po dwóch godzinach i czterdziestu minutach.
Film dokumentalny zatytułowany "Pięta Achillesowa Titanica" przedstawiający tę teorię zostanie pokazany w Ameryce w następny weekend.
„Titanic” zatonął 15 kwietnia 1912 roku, podczas swej dziewiczej podróży przez Atlantyk. W katastrofie zginęło 1500 ludzi, około 700 zdołało się uratować. Wrak kolosa spoczywa na dnie niedaleko Nowej Funlandii.