"Terror rosyjskich najemników", "operacja Grupy Wagnera kończy się fiaskiem", "wagnerowcy pogłębiają traumę ludności" - to tylko kilka z nagłówków pojawiających się w mediach z Republiki Środkowoafrykańskiej. Kompania najemna znajdująca się obecnie pod nadzorem Kremla miała zaprowadzić porządek w kraju i strzec kopalni, zapewniając spokój lokalnym władzom. Rosyjscy żołnierze płynnie przeszli jednak w tryb terroru.
Środkowoafrykański serwis Corbeanews (CNC) informuje o zakrojonej na szeroką skalę akcji Grupy Wagnera w miejscowości Bossembélé (zachodnia część RSA). Wagnerowcy "udając, że tropią terrorystów" dokonali w minioną sobotę nocnych przeszukań miejscowych hoteli i schronisk. Najemnicy mieli wejść do każdego z pokojów, a efektem akcji, którą media nazywają "niezdarną", było aresztowanie dwójki młodych ludzi - jak donosi CNC chodzi o osoby, które tylko przez miasto przejeżdżały. Powód ich zatrzymania jest nieznany.
Młodzi zostali zabrani do żandarmerii. Tam od aresztowanych zażądano łapówki za zwrócenie im wolności - informuje CNC.
Czwartek, 4 lipca - do Bozoum przybywają najemnicy rosyjscy. Miejscowa ludność ucieka w obawie przed atakiem na lokalne ośrodki górnicze. Wagnerowców "wyprzedza reputacja" - podaje CNC, argumentując, że wagnerowcy są znani z brutalności. Uzbrojona po zęby kompania wjeżdża do Bozoum z jasnym celem - przeprowadzenia pacyfikacji "elementów zbrojnych" działających rzekomo w regionie. To jednak ludność cywilna obawia się masakry.
Jak informuje środkowoafrykański serwis, ataki najemników na ośrodki wydobywcze powtarzają się systematycznie i pociągają za sobą katastrofalne skutki humanitarne. Górnicy w obawie przez zgładzeniem uciekają z pracy i pozbawieni środków do życia pogłębiają kryzys.
Obecność najemników stanowi realne zagrożenie dla ludności cywilnej - pisze CNC. Mieszkańcy Bozoum byli już świadkami nadużyć popełnianych przez wagnerowców, a miejscowe władze pozostają bierne. "Groźba rychłej masakry" to jeden z nagłówków w serwisie, który tłumaczy, że ludzie z okolicy boją się panicznie pojawienia się rosyjskiej kompanii zaciężnej.
Dwa dni przed pojawieniem się najemników w Bozoum dochodzi do kolejnego incydentu. W gminie Ngoutéré atakują rebelianci sprzeciwiający się władzy reprezentowanej przez armię narodową. Ofensywa rebeliantów kończy się 15 ofiarami śmiertelnymi. Ginie pięciu żołnierzy sił obronnych i kilku cywili.
Przez Ngoutéré przejeżdżają wojska Grupy Wagnera - zmierzają do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów na południe Bozoum. Lokalne władze wzywają najemników do pomocy w walkach - to ich praca, wynikająca (przynajmniej oficjalnie) z umów między Moskwą i wojskiem RSA. Wagnerowcy z początku ignorują wezwanie, by później przejechać przez gminę strzelając na oślep i w powietrze, co - jak informują media - pogrążyło lokalną ludność w totalnej panice. Po walkach z rebeliantami mieszkańcy Ngoutéré byli pewni, że to kolejna ofensywa.
Grupa Wagnera przybyła do Republiki Środkowoafrykańskiej w styczniu 2021 roku, w ramach kremlowskiej operacji w Afryce, gdzie Moskwa dąży do przejęcia kontroli nad strategicznymi złożami. RSA jest pod tym względem prawdziwym rajem. Złoto, diamenty, uran czy ropa naftowa - w tym kraju wyeksploatowanym przez wieki europejskiej dominacji ciągle pozostało dużo do wydobycia.
Rząd RSA wezwał najemników do pacyfikacji siejących chaos rebeliantów, a ambasador Rosji zapowiedział, że operacja zakończy się w ciągu trzech miesięcy. Tymczasem mijają trzy lata, a skala przemocy i terroru w kraju tylko się pogłębia.
Wagnerowcy przyjęli strategię, polegającą na utrzymywaniu ciągłego stanu zagrożenia w kraju - w ten sposób usprawiedliwiają swoją niekończącą się obecność. Historia Grupy Wagnera w Republice Środkowoafrykańskiej jest ponura, naznaczona powtarzającymi się niepowodzeniami i atmosferą wiecznego terroru - konkluduje CNC.