Co piąty lot z lotniska Roissy-Charles de Gaulle, głównego portu lotniczego Paryża, został dziś odwołany z powodu trwającego od czwartku strajku pracowników. Domagający się podwyżek płac pracownicy zapowiadają kontynuowanie protestu również w przyszły weekend.
W czwartek strajk rozpoczęli strażacy, w piątek dołączyli do nich inni pracownicy i podwykonawcy grupy ADP - firmy zarządzającej paryskimi lotniskami.
Generalna Dyrekcja Lotnictwa Cywilnego (DGAC) została zmuszona do zamknięcia kilku pasów startowych z powodu braku personelu. Liniom lotniczym wydano polecenie prewencyjnego anulowania niemal jednej piątej połączeń. Wczoraj zorganizowano również manifestację między terminalami CDG.
Piątkowe negocjacje związkowców i pracowników zakończyły się niepowodzeniem. Według sekretarza generalnego centrali związkowej CGT w grupie ADP Daniela Bertone’a, pracownicy domagają się 6 proc. rewaloryzacji płac z mocą wsteczną od 1 stycznia, aby zrekompensować inflację. Zarząd zaoferował 4-proc. podwyżkę od 1 lipca.
Strajk na razie nie ma wpływu na drugie lotnisko w Paryżu - Orly.
Protestujący potępiają również restrukturyzację i "drastyczne zmniejszenie personelu podczas pandemii".
Tymczasem hiszpański personel pokładowy linii lotniczych Ryanair planuje strajkować w lipcu przez 12 dni - zapowiedzieli dziś związkowcy. Protesty obejmą 10 portów lotniczych.
Według przedstawionego przez związkowców planu personel pokładowy będzie strajkował w dniach 12-15 lipca, 18-21 lipca i 25-28 lipca na 10 hiszpańskich lotniskach, na których operuje Ryanair.
"Związki i załoga Ryanaira (...) domagają się zmiany nastawienia linii lotniczych" - napisali w oświadczeniu związkowcy, wzywając Ryanaira do wznowienia negocjacji w sprawie warunków pracy.
Związki wezwały również hiszpański rząd, aby "nie pozwalał Ryanairowi na naruszanie prawa pracy i praw konstytucyjnych, takich jak prawo do strajku".