Stan premiera Izraela nieznacznie poprawił się po trzeciej z kolei operacji. Wiadomo jednak, że Ariel Szaron nie powróci już nigdy do swoich funkcji. W Izraelu - jak donosi nasz stały bliskowschodni korespondent - już mówi się otwarcie o spuściźnie politycznej Szarona.
Lekarze opiekujący się Szaronem stwierdzili, że po ostatniej operacji obserwują w pracy jego mózgu „znaczącą poprawę”, jednak stan izraelskiego premiera nadal jest krytyczny, choć stabilny. Przed szpitalem, w którym leczony jest polityk, gromadzą się tłumy ludzi. Przy Szaronie są obaj jego synowie, a także wszyscy najbliżsi współpracownicy.
Wcześniej lekarze zapewniali, że w nocy stan Szarona się nie zmienił. Pan Szaron znajduje się w stanie głębokiego uśpienia pod wpływem środków medycznych, podłączony jest do aparatury podtrzymującej procesy życiowe oraz do respiratora. Celem tej terapii jest zmniejszenie ciśnienia krwi w mózgu premiera - wyjaśniał profesor Szlomo Mor-Josef, ordynator szpitala, w którym leczony jest Szaron. Dodał także, że ze śpiączki premier ma być wybudzany najwcześniej w niedzielę.
Izraelscy lekarze nie ukrywają, że szanse na powrót Szarona na scenę polityczną są znikome. Ich zdaniem po tak ciężkim wylewie krwi do mózgu, szanse na odzyskanie pełnej sprawności mózgu są bliskie zeru.
Po rozpoczęciu szabatu we wszystkich synagogach rozpoczynają się modły za zdrowie premiera. W całym kraju życie niemal zamarło, a media elektroniczne na bieżąco donoszą o stanie zdrowia premiera.
W oczach wielu Izraelczyków koniec kariery Szarona to poważny problem. Nasz korespondent Eli Barbur sprawdzał, co o premierze mówi się na ulicy w Tel Awiwie. Posłuchaj:
W izraelskich mediach coraz więcej mówi się o spuściźnie politycznej po Szaronie. Nieoficjalnie wiadomo, że USA w marcowych wyborach parlamentarnych będą popierać partię Kadima, na czele której stał dotychczas Ariel Szaron. Jej kandydatem na premiera jest Ehud Olmert, który od środy pełni obowiązki szefa rządu.
Palestyńczycy, choć krytyczni wobec polityki Ariela Szarona, obawiają się jego odejścia ze sceny politycznej. Wątpliwa jest bowiem przyszłość pokoju w regionie.
Wielu Palestyńczyków wierzy, że pokój zleży od tego, czy będą mądrzy ludzie w Izraelu i na świecie. Jednak większość mieszkańców Gazy jest coraz bardziej sceptyczna. Nie wydaje mi się, by cokolwiek się zmieniło. W izraelskim rządzie nie ma nikogo, kto wyciągnąłby pokojowo rękę do Palestyńczyków i palestyńskich władz. Moim zdaniem, choć już jest źle, to będzie jeszcze gorzej - mówi jeden z Palestyńczyków ze Strefy Gazy.
Izraelscy prawicowi ekstremiści z kolei twierdzą, że choroba Szarona to efekt rzuconej przez nich klątwy. Jak pisze „The Jerusalem Post” pulsa denara, czyli bicze ognia, została rzucona na Szarona jeszcze w lipcu. Klątwa miała związek z wycofaniem wojsk i likwidacją osiedli żydowskich w Strefie Gazy.
Światowi komentatorzy są zgodni, że odejście Szarona ze sceny politycznej na Bliskim Wschodzie pozostawi próżnię, którą trudno będzie wypełnić.