312 osób zginęło na obrzeżach stolicy Sierra Leone w osuwiskach ziemi i lawinach błotnych wywołanych ulewnymi opadami deszczu - podał Czerwony Krzyż. W kraju trwa pora deszczowa.
Do niewyobrażalnej tragedii doszło we Freetown. Przedstawiciel kostnicy powiedział publicznej stacji radiowo-telewizyjnej, że placówka okazała się za mała, by przyjąć wszystkie ciała.
Jest prawdopodobne, że pod rumowiskiem są setki nieżywych ludzi - powiedział Reutersowi wiceprezydent kraju Victor Foh z miejsca tragedii, do której doszło w położonej w górach miejscowości Regent ok. 25 kilometrów od Freetown. Poinformował, że okolica ta została zabudowana wieloma nielegalnymi budynkami.
Katastrofa jest poważna, jestem załamany - dodał Foh. Staramy się otoczyć obszar kordonem i ewakuować ludzi.
Telewizja Sierra Leone przerwała program, by transmitować akcję ratunkową. Na pokazanych zdjęciach widać ludzi, którzy usiłują spod zwałów błota wydobyć swoich bliskich. Inni z kolei przenoszą zwłoki w workach po ryżu do kostnicy. Na miejsce skierowano wojsko, które ma pomagać w trwającej akcji ratunkowej.
W Sierra Leone trwa właśnie pora deszczowa. Lawiny błotne i powodzie są częste w tym czasie w różnych krajach Afryki Zachodniej, a przyczyniają się do nich m.in. prowadzony przez człowieka wyrąb lasów i brak planowania przestrzennego.
(mal)