Sto lat temu bolszewicy w Rosji dokonali zamachu stanu, a potem nazwali go rewolucją październikową. Potem w kolejnych latach trwały krwawe wojny. Przez kilka lat trwała wojna domowa, ale także wojna z odzyskującą niepodległość Polską.

Sto lat temu bolszewicy w Rosji dokonali zamachu stanu, a potem nazwali go rewolucją październikową. Potem w kolejnych latach trwały krwawe wojny. Przez kilka lat trwała wojna domowa, ale także wojna z odzyskującą niepodległość Polską.
Z okazji stulecia rewolucji komuniści przemaszerowali w stronę Placu Czerwonego. /Przemysław Marzec /RMF FM

Minął wiek od tego jak Włodzimierz Uljanow, znany jako Lenin, krwawo przejął władzę, rozpętał terror, nakazał zamordować rodzinę carską, a wciąż zdecydowanie więcej Rosjan opowiada się za powrotem święta rewolucji bolszewickiej 7 listopada niż za obchodami 4 listopada, Dnia Jedności, czyli rocznicy wypędzenia Polaków z Kremla w XVII wieku.

Wciąż czuję nostalgię za Związkiem Radzieckim, święto rewolucji to wspaniały dzień - mówi mieszkanka Moskwy.

Nawet teraz mamy taką sytuację, że bez tej rewolucji byłoby gorzej i ludzie pracowaliby na cara i jego rodzinę żyjąc w piwnicach - dodaje kolejna kobieta, pytana przez naszego korespondenta.

Rosyjskie media i propaganda przekonują, że to rewolucja zmieniła świat i dała ludziom więcej praw, a o rzece przelanej krwi, o co najmniej kilku milionach ofiar mówi się bardzo mało.

Nadal w Rosji partia komunistyczna KPRF jest drugą siłą polityczną w parlamencie. W Rosji nie było lustracji i żadnego rozliczenia z przeszłością. Nikogo nie skazano za zbrodnie komunistyczne. Paradoksalnie jedyne rozliczenia miały miejsce po śmierci Stalina,kiedy rozstrzelano szefa NKWD Ławrentija Berię i potępiono kult jednostki.


Współczesna Rosja nie potępi ZSRR i komunizmu, a kluczem do zrozumienia tej sytuacji jest słowo "imperium". Według Rosjan była nim i carska, i bolszewicka Rosja, dlatego władze łączą ogień z wodą i nie rozliczają przeszłości. Obecna Rosja też marzy o odbudowie imperium i próbuje to czynić.

Zdarza się, że bolszewików w Rosji krytykują politycy, jak populista Władimir Żyrinowski. Mieliśmy wygrać I wojnę światową. Zgromadzono ogromne zapasy amunicji. W kwietniu 1917 roku miała zacząć się ofensywa i nie w maju 1945 , ale wówczas okupowalibyśmy Niemcy, nasze byłyby Dardanele i Bosfor - perorował w Dumie Żyrinowski.

Nadal praktycznie w każdym rosyjskim mieście stoi jednak pomnik Lenina, jego zwłoki spoczywają na Placu Czerwonym w mauzoleum tuż przy Kremlu, gdzie władzę sprawuje Władimir Putin. Od lat toczą się spory o pochowanie Lenina. Wyniesienie z Placu Czerwonego "przywódcy światowego proletariatu" popiera 60 procent Rosjan. Putin jednak nie podejmuje decyzji. Pod murami Kremla spoczywa też Stalin, wciąż popularny w Rosji, nazywany twórcą imperium i doskonałym menedżerem.


(mpw)