Amerykański minister rolnictwa odwołał wcześniejsze zwolnienie czarnoskórej pracownicy tego resortu za rzekome uprzedzenia wobec białych. Z kolei Biały Dom przeprosił ją za pochopną decyzję o dymisji. Sprawa Shirley Sherrod, urzędniczki federalnego biura rozwoju wsi w stanie Georgia, była przez kilka dni głównym tematem doniesień mediów.
Zdaniem komentatorów, sprawa ta ukazała drażliwość problemów rasowych w USA mimo rządów pierwszego murzyńskiego prezydenta, które miały złagodzić konflikty na tym tle. Kontrowersja zaczęła się, kiedy konserwatywny działacz i bloger Andrew Breitbart rozpowszechnił w internecie film wideo z fragmentem przemówienia pani Sherrod na forum NAACP, głównej organizacji obrony praw Afroamerykanów w marcu zeszłego roku.
Sherrod opowiedziała tam, jak 24 lata temu, pracując w rządowej agencji pomocy dla rolników, odmówiła pomocy białemu farmerowi, odsyłając go do białego adwokata. Jak oświadczyła, miała bowiem wrażenie, że mężczyzna traktuje ją z wyższością jako Afroamerykankę.
Breitbart wyjaśnił, że nagłośnił wypowiedź Sherrod jako argument przeciwko NAACP, ponieważ organizacja ta niedawno zarzuciła prawicowemu ruchowi Tea Party ("Partii Herbacianej"), że jest bastionem białego rasizmu.
W poniedziałek, w kilka dni po ukazaniu się wideoklipu z Sherrod, minister rolnictwa Tom Vilsack zwolnił ją z pracy. Biały Dom wyraził poparcie dla tego kroku.
Już następnego dnia okazało się, że wypowiedź pani Sherrod została wyrwana z kontekstu całego przemówienia. W dalszej jego części wyjaśnia ona, że epizod z białym farmerem stał się dla niej impulsem do przemyślenia kwestii stosunków rasowych. Doszła do wniosku, że nie są one dziś w USA tak istotne, jak podziały klasowe i różnice między biednymi a bogatymi. Podkreśliła też, że nie żywi obecnie żadnych uprzedzeń w związku z kolorem skóry.
Wspomniany biały farmer, Roger Spooner, całkowicie ją poparł i powiedział, że pani Sherrod ostatecznie pomogła mu uratować farmę przed bankructwem.
W środę minister Vilsack ogłosił, że cofa dymisję Sherrod i przeprosił ją na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Podobne oświadczenie złożył rzecznik Białego Domu Robert Gibbs. Vilsack, pytany, czy zwalniając Sherrod, działał pod naciskiem Białego Domu, zaprzeczył i powiedział, że bierze na siebie całą odpowiedzialność za pochopną decyzję.