Kreml poinformował, że trwają rozmowy na temat możliwej wymiany więźniów, w której miałby się znaleźć reporter "Wall Street Journal" Evan Gershkovich. Dziennikarz niespełna rok temu został zatrzymany w Rosji pod zarzutem szpiegostwa.

Gershkovich został zatrzymany 29 marca 2023 roku w Jekaterynburgu na Uralu. 32-latek został oskarżony o szpiegostwo, co było pierwszym takim zarzutem postawionym zachodniemu dziennikarzowi od czasów sowieckich. 

Gershkovich, jego prawnicy, a także amerykańscy urzędnicy stanowczo odrzucili te oskarżenia. 

Władimir Putin publicznie wyraził chęć wymiany dziennikarza. Z kolei dziś Kreml poinformował, że za kulisami nadal toczą się rozmowy na temat wymiany więźniów z udziałem dziennikarza "WSJ".

Wielokrotnie powtarzaliśmy, że pewne kontakty są, ale muszą być prowadzone w absolutnej ciszy - powiedział reporterom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. 

Przerwanie tego milczenia stworzy jedynie dodatkowe problemy i uniemożliwi osiągnięcie jakichkolwiek rezultatów w tym procesie - dodał.

Wymiana dopiero po wydaniu wyroku?

W tym tygodniu sąd w Moskwie orzekł, że Gershkovich, który wcześniej pracował dla "The Moscow Times", a następnie dla AFP, pozostanie w areszcie do końca czerwca. 

Pieskow podczas dzisiejszej konferencji podkreślił, że nie wie, kiedy rozpocznie się ewentualny proces wymiany więźniów. Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że zamiana jest mało prawdopodobna przed wydaniem wyroku. Procesy o szpiegostwo mogą w Rosji trwać nawet ponad rok.

Departament Stanu USA informował w grudniu 2023 roku, że Moskwa otrzymała ofertę w sprawie uwolnienia Gershkovicha i drugiego uwięzionego w Rosji Amerykanina Paula Whelana. Odrzuciła jednak tę propozycję. 

Waszyngton oskarżył Moskwę o aresztowanie obywateli USA na podstawie bezpodstawnych zarzutów, aby wykorzystać ich jako karty przetargowe w celu zapewnienia uwolnienia Rosjan skazanych za granicą. 

Gershkovich jest obywatelem USA. Pracował w Moskwie od około sześciu lat; pisał o Rosji, Ukrainie i krajach byłego Związku Sowieckiego. Jego ostatni artykuł w "WSJ" ukazał się 28 marca ubiegłego roku.

W przypadku skazania grozi mu do 20 lat więzienia.