Jeden z batyskafów, którymi Rosjanie penetrują dno Bajkału, miał wypadek. Zderzył się on z pływającą platformą, którą przemieszcza się ekspedycja. Powodem zdarzenia były wysokie fale na jeziorze. Do czasu wyremontowania batyskafu wyrawa została zawieszona.
Wczoraj Rosjanie zeszli na dno Bajkału, ale rekordu zanurzenia nie pobili, chociaż informowali o nim zanim jeszcze batyskafy wynurzyły się z głębin. Ostatecznie wiadomo, że dwa aparaty penetrowały dno na głębokości niespełna 1600 metrów. Naukowcy są jednak przekonani, że znajdą najgłębsze miejsce Bajkału – głębsze niż wskazują atlasy.
Na razie członkowie ekspedycji opowiadają, że na dole buszują raki, a dno jest czyste. Nie ma żadnych zanieczyszczeń. (…) Dno jest absolutnie czyste i można pić wodę z jeziora - twierdzi szef wyprawy Artur Czylingarow. Jego zdaniem nie chodzi o żadne bicie rekordów, a o zbadanie jeziora. Będziemy dalej prowadzić badania. To interesujące, ale kategorycznie powtarzam, że nie jesteśmy tu dla bicia jakichkolwiek rekordów - zaznacza. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM Przemysława Marca:
Celem ekspedycji, finansowanej przez osoby prywatne, jest zbadanie próbek wody pobieranych na różnych głębokościach jeziora, które zawiera piątą część rezerw wody słodkiej na naszej planecie. W Bajkale, najstarszym i najgłębszym jeziorze świata, występuje ponad 1700 gatunków roślin i zwierząt.
Ekspedycja, jak pisze agencja RIA-Novosti, zaplanowana jest na dwa lata. Aparaty Mir-1 i Mir-2 mają dokonać około 160 zejść na dno w różnych miejscach jeziora.