Rekordowo wysokie odszkodowanie - blisko 4,5 miliona funtów - przyznał polskiej lekarce sąd w Leeds. Uznał, że zwolnienie jej z pracy było przejawem dyskryminacji ze względu na płeć i narodowość.

Według relacji tabloidu "Yorkshire Evening Post", brytyjski sąd uznał, że 53-letnia Ewa M. - zatrudniona jako konsultant położnictwa w szpitalu Pontefract General Infirmary - została zwolniona niesłusznie, a przed zwolnieniem przez lata uprzykrzano jej życie na różne sposoby.

Relacje Polki w pracy popsuły się, gdy w 2003 roku poszła na urlop macierzyński. Tymczasem w szpitalu, w którym pracowała, nigdy przedtem nie zdarzyło się, by pracownik na tak wysokim stanowisku korzystał z tej formy urlopu. Gdy kobieta była w siódmym miesiącu ciąży, jej koledzy zaczęli się potajemnie spotykać, by ustalić, jak się jej pozbyć. Insynuowano m.in., że źle traktowała lekarzy na niższych stanowiskach. Równocześnie jednak - jak wynika z zeznań świadków - współpracownicy Ewy M. umówili się, że pozornie będą ją wspierać. Ich działania doprowadziły do zawieszenia jej w pełnieniu obowiązków, a następnie - w 2008 roku - do zwolnienia.

Co więcej, na czas urlopu Polki jej koledzy przyznali sobie podwyżki pod pretekstem zwiększenia obowiązków, mimo że równocześnie zatrudniono pracownika, który ją zastępował. Po powrocie do pracy kobieta nie dostała wyrównania, a je koledzy zatrzymali podwyżki. Oznaczało to, że była opłacana gorzej od nich. Gdy złożyła skargę, nasiliły się szykany. Z ich powodu M. miała skłonności samobójcze i cierpiała na chroniczny stres pourazowy. Obecnie ma trudności z radzeniem sobie w zwykłych, codziennych czynnościach życiowych i nigdy już nie będzie mogła pracować w zawodzie.

Mąż kobiety, który także jest lekarzem, zrezygnował z oferty pracy w Singapurze, by opiekować się nią i dzieckiem.

Wypowiadając się dla prasy po wydaniu przez sąd wcześniejszego, wstępnego orzeczenia, Ewa M. powiedziała, że "przez lata była psychologicznie torturowana". Uwzięli się na mnie dlatego, że miałam dziecko. Zniszczono mi życie, zdrowie i karierę. Ostatnie siedem lat było dla mnie piekłem - podkreślała.